Grozili, że zostaną największą frakcją w Europarlamencie i przekształcą go na swoją modłę – ostatecznie eurosceptyczna prawica nie zdołała się porozumieć. I chociaż ma obecnie w Europarlamencie 10 proc. foteli, więcej niż w poprzedniej kadencji, to jej wpływy będą ograniczone.
Frakcja Tożsamość i Demokracja, w której główne role odgrywają reprezentanci włoskiej nacjonalistycznej Ligi (partii włoskiego wicepremiera Matteo Salviniego) i francuskiego Zjednoczenia Narodowego będzie miała 73 europarlamentarzystów. Pokieruje nią reprezentant partii Salviniego Marco Zanni. Frakcja nie będzie siłą trzecią, a zaledwie piątą, bo nie dołączyli do niej ani Hiszpanie z Vox, ani Brytyjczycy spod sztandaru partii Brexit, ani eurosceptycy fińscy czy węgierscy. Nic nie wyszło również z sojuszu włosko-polskiego, o którym Matteo Salvini rozmawiał kilka miesięcy temu w Warszawie z Jarosławem Kaczyńskim. Eurodeputowani PiS nie opuszczą frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Ostatecznie eurosceptycy i przedstawiciele ugrupowań klasyfikowanych jako skrajna prawica będą rozrzuceni po czterech frakcjach.
Oczywiście liderzy Tożsamości i Demokracji zapewniają, że są otwarci na współpracę z innymi bliskimi im partiami, ale brak porozumienia i wspólnej frakcji wiele mówi o perspektywach takiej współpracy.
O wiele łatwiej porozumienie na wspólnej platformie przyszło partiom ekologicznym, które w wielu krajach Europy Zachodniej okazały się sensacją wyborów. Niemniej Zielona frakcja będzie miała tylko o trzech eurodeputowanych więcej, niż Tożsamość i Demokracja, będąc tym samym czwartą frakcją w europarlamencie. Partie odwołujące się do tradycji lewicowych znajdą się natomiast w Postępowym Sojuszu Socjalistów i Demokratów (druga frakcja, ale o lewicowości miejscami wątpliwej) oraz Europejskiej Zjednoczonej Lewicy z 40 politykami.