Wczoraj odbył się finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, której twarzą i głównym organizatorem jest Jerzy Owsiak. Mimo coraz większej świadomości dotyczącej szkodliwości fajerwerków dla zwierząt, WOŚP postanowił nie rezygnować z pokazu.
Podczas każdego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy punktem kulminacyjnym jest „światełko do nieba”. Oryginalnie odbywało się ono w formie pokazu fajerwerków, które jednak od kilku lat, dzięki głosom obrońcom praw zwierząt, zastępowane są przez lasery. Nie w tym roku – tegoroczny warszawski finał postanowiono jednak zakończyć pokazem.
Złość Sylwii Spurek
Pochodząca z Wiosny europarlamentarzystka Sylwia Spurek znana jest z walki o prawa zwierząt. Już w 2019 rozliczała różne wydarzenia i imprezy z uświetniania uroczystości fajerwerkami – również wtedy zaapelowała do organizatorów WOŚP-u, by znaleźć inny sposób na realizację światełka do nieba: taki, jaki nie będzie nikomu szkodził ani zagrażał.
Red. @wybranowski sugeruje, że wybiórczo apeluję o zakaz używania fajerwerków i mówi: sprawdzam w sprawie światełka do nieba. Panie Jerzy @fundacjawosp – ponawiam apel o ostateczne wycofanie się z fajerwerków w trakcie wydarzeń WOŚP. Dajmy wszyscy przykład TVP! Dla dobra zwierząt
— Sylwia Spurek (@SylwiaSpurek) November 5, 2019
I faktycznie, w roku 2019 zamiast użycia fajerwerków Jurek Owsiak zdecydował się na lasery. Coś jednak musiało zmienić się 3 lata później, lub organizatorzy WOŚP-u o sugestiach dotyczących powstrzymania się od fajerwerków zapomnieli.
„Fajerwerki krzywdzą i zabijają. Cierpią zwierzęta, osoby starsze i z niepełnosprawnościami. Kilka minut wystarczy – zamiast światełka do nieba jest światełko przemocy. Fundacjo WOŚP tego nie da się usprawiedliwiać” – napisała na swoim twitterze Spurek.
Miasto umywa ręce
Warszawa od lat jest zwolennikiem „cichego sylwestra” i zachęca do powstrzymania się od wybuchów fajerwerków w sylwestrową noc. Dlatego też Interię zainteresowało, dlaczego miasto zezwoliło na „światełko do nieba” w takiej formie. Jak mówi rzeczniczka Rafała Trzaskowskiego, Monika Beuth-Lutyh – wiedzieli, że taki pokaz się odbędzie, ale nie mieli na to wpływu.
Miasto nie wydawało zgody na ten pokaz, ponieważ to nie była impreza masowa. Fundacja WOŚP zdecydowała, że ze względu na pandemię COVID-19 wydarzenie nie odbędzie się w rygorze imprezy masowej, w związku z tym formalna zgoda miasta nie była potrzebna. Miasto nie było też współorganizatorem tego wydarzenia – przyznaje Interii rzeczniczka ratusza.
Non apology
Po fali krytyki do afery fajerwerkowej odniósł się sam zainteresowany – Jurek Owsiak. Niby przeprosił za dość lekkomyślną decyzję – ale nie dlatego, że uświadomił sobie szkodliwość tego pomysłu, ale dlatego, że komuś się „nie podobało” i apeluje do nieobwiniania o pokaz ratusza.
„Jeśli komuś się to nie podobało, to przepraszamy, bierzemy całą winę na siebie, nie jest tutaj winne miasto. Proszę tam nie składać żadnych zażaleń” – przyznaje Owsiak. Solennie też zapewniał, że sytuacja z fajerwerkami się już nie powtórzy, jednak bardziej w tonie obrażonego dziecka, a nie osoby, która zrozumiała swój błąd.
„Nigdy w życiu to już się nie powtórzy, nigdy już ich nie pokażemy, a nawet może zgasimy wszystkie światła na moment, żeby po prostu było ciemno po to tylko, że jak zapalimy światła, żebyście zobaczyli, jak się żyje w ciemności”
Z krytyków swojej decyzji zrobił przewrażliwionych i dodał, że zakazu przecież nie ma i „tej pirotechniki jest dużo na każdym osiedlu, na każdej ulicy”.
Wielka Orkiestra Świątecznej Ignorancji
Dobroć i litość Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy bywa dość wybiórcza – zasługują na nią chore dzieci w szpitalach. Ale nie do końca mogą liczyć na nią zwierzęta przerażone wybuchami i zwalniani przez Brzoskę z Impostu oraz mBank pracownicy – a to właśnie z nimi WOŚP z dumą i radością podjął w tym roku współpracę, robiąc im pijar czułych na ludzie nieszczęście firm.