Wszyscy wiedzą, że majowe wybory wygra Bronisław Komorowski – wynika to jednoznacznie z sondaży. Jeśli ktokolwiek może walczyć z nim o fotel prezydencki, jest to prawdopodobnie Andrzej Duda, a nie którakolwiek z bardziej albo mniej lewicowych kandydatek czy kandydatów. Ta kampania to dla wszystkich niemal aktorów wstęp do kampanii parlamentarnej. SLD chce uwieść wyborców przypominającą mechaniczną lalkę Magdaleną Ogórek i jej korwinistycznymi zapędami. Palikot znowu łasi się do przedsiębiorców. Jedyną alternatywą wydaje się Anna Grodzka, która w zeszłym tygodniu przedstawiła sensowny, lewicowy program. Wczoraj swoją kandydaturę ogłosiła też Wanda Nowicka, popierana przez Unię Pracy.
Jakie są istotne różnice pomiędzy Grodzką a Nowicką? Obydwie kojarzone są wyraźnie z kwestiami obyczajowymi – Grodzka ze względu na swoją transseksualność, a Nowicka na wieloletnie zaangażowanie w walkę o prawo do aborcji. Deklarują lewicowość w kwestiach ekonomiczno-społecznych. Miały okazję to pokazać – obie zachowały pewną niezależność w ramach Ruchu Palikota, który przywiódł je do Sejmu. Razem głosowały np. przeciw podniesieniu wieku emerytalnego.
Ruch UP i Nowickiej ma służyć pokazaniu się wyborcom przed październikowym sprawdzianem. Tyle, że wysyłają do nich fatalny komunikat, który źle świadczy i o samej kandydatce, i o wystawiającej ją partii – pokazuje, że nie potrafią grać zespołowo, że nie dorosły do tak koniecznego dzisiaj sojuszu sił lewicy, do kompromisu i porozumienia, bez których przegrają wszyscy.