Brytyjska sędzia Emma Arbuthnot, która przewodniczy procesowi ekstradycji do Stanów Zjednoczonych dziennikarza i wydawcy Juliana Assange’a, odmówiła wycofania się ze sprawy, mimo skandalicznego pogwałcenia zasad bezstronności i niezależności sędziów. Jej mąż, konserwatywny członek Izby Lordów, jest osobiście zaangażowany w brytyjskie służby bezpieczeństwa, których kryminalne działania zostały ujawnione przez WikiLeaks.
Lord James Norwich Arbuthnot był w latach 2005-2014 przewodniczącym Komitetu Specjalnego Obrony, organu nadzorującego ministerstwo obrony i brytyjskie siły zbrojne. Chodzi o okres, gdy brytyjskie wojsko i tajne służby prowadziły operacje w Afganistanie i Iraku, a potem brały udział w wojnie o zmianę rządów w Libii i Syrii. Dziś pracuje dla producenta broni Thales i jest członkiem-doradcą królewskiego instytutu obrony i bezpieczeństwa (RUSI) i wraz z dwoma kolegami-lordami prowadzi prywatną spółkę wywiadowczą SC Strategy powiązaną z brytyjskim MI5.
Prawo brytyjskie stanowi, że kiedy bliski członek rodziny sędziego jest aktywny politycznie, a podjęta procedura ma kontekst polityczny związany ze sprawą, taki sędzia powinien się z niej wycofać, ze względu na konflikt interesów, który uniemożliwia bezstronność. Tu konflikt interesów jest niezwykle poważny. Nielegalne działania lorda Arbuthnota były wielokrotnie na celowniku WikiLeaks, a on sam publicznie wyrażał jawną wrogość wobec Assange’a.
Sędzia Emma Arbuthnot w zeszłym roku musiała się wycofać ze sprawy przeciw Uberowi, gdy media ujawniły interesy męża w tej spółce, zarówno poprzez SC Strategy, jak i Qatar Investment Authority, która była jego klientem. Jednak nie chce zrezygnować z udziału w procesie Assange’a, gdzie konflikt interesów jest jeszcze większy. Popiera ją jednak rząd, któremu zależy na jak najlepszych relacjach z USA, szczególnie po niedawnej aferze wokół ambasadora brytyjskiego w Waszyngtonie, który zresztą musiał podać się do dymisji.
Wielka Brytania, na żądanie Waszyngtonu wysłała dodatkowy okręt wojenny do Zatoki Perskiej i zaczęła zatrzymywać irańskie tankowce płynące obok Gibraltaru. Z punktu widzenia imperium amerykańskiego, zatrzymanie i ewentualne zabicie dziennikarza Juliana Assange’a (grozi mu w Stanach 175 lat więzienia lub kara śmierci) jest konieczne, by spokojnie dalej prowadzić wojny w stylu kolonialnym.