TVN pochylił się nad losem obywatela, który w weekend wygrał 35 milionów w totka. Co można zrobić z takimi pieniędzmi? – zatroszczyła się reporterka „Faktów” i udzieliła niezwykle faktograficznej odpowiedzi. Można otóż przemieszkać 5,5 roku w apartamencie w najdroższym hotelu świata w Dubaju, albo kupić „kilkadziesiąt egzemplarzy sportowych aut”.
„Dla większości osób kupno porsche, czy ferrari na zawsze pozostanie tylko marzeniem, ale dla zwycięzcy 35 mln złotych już nie” – podnieca się dziennikarka i w te pędy rusza do eksperta z TVN Turbo, który radzi, jak „zbudować świetną kolekcję”. To ostatnie wszakże nie jest łatwe, bo żeby dostąpić zaszczytu kupienia ferrari za parę milionów, trzeba najpierw udowodnić, że jest się godnym tego wyróżnienia poprzez posiadanie kilku tańszych modeli. Można też przyjąć „opcję ekonomiczną” i kupić sobie pół tysiąca volkswagenów golfów, „każdy w innym kolorze”, a resztę wydać na kosztujący 2,5 miliona złotych zegarek z trupią czaszką, który ma Dmitrij Peskov, rzecznik Kremla. Nie można natomiast kupić jachtu, który „należeć ma do samego Władimira Putina”, bo ten jest wyceniany na 200 milionów dolków…
Pomijając już pytanie o to, dlaczego reporterom TVN wszystko kojarzy się z Władimirem Putinem, niczym rekrutowi z chędożeniem – jako żywo jest na świecie kilka osób zamożniejszych od rosyjskiego prezydenta – trudno nie zadumać się nad prymitywizmem, który podyktował tę listę. Czy naprawdę „kupno porsche lub ferrari” jest „marzeniem” dla „większości osób”? Osobiście znam ludzi, dla których marzeniem jest kupno biletu miesięcznego ZTM, tak, żeby nie musieli obawiać się więzienia – niczym Klaudia Żelazna, która dziś wychodzi z pierdla po odsiedzeniu dwóch tygodni za jazdę na gapę. Są ludzie, dla których marzeniem jest wykupienie leków, wysłanie dzieci na wakacje, spłacenie kredytu za malutkie mieszkanie, którego hipoteka przekracza jego wartość. Marzeniem 300 tysięcy bezrobotnych młodych Polaków jest znalezienie pracy, w której będą mogli zarobić na utrzymanie i mieć pewność, że dostaną zarobione pieniądze. Marzeniem uchodźców z Bliskiego Wschodu jest żyć w kraju, gdzie nikt im nie utnie głowy za nie dość żarliwe wyznawanie sunnickiego islamu.
Za 35 milionów złotych można zbudować fabrykę, obóz dla uchodźców, mieszkania socjalne dla kilkuset rodzin. Można zrobić coś pożytecznego, dając wyraz swojemu człowieczeństwu. Jakoś mnie krępuje myśl, że dziennikarzom „pierwszej polskiej telewizji informacyjnej” taka myśl nawet nie przychodzi do głowy.