Można protestować podczas olimpiady. Sędzia Joao Augusto Carneiro Araujo orzekł, że ochroniarze obiektów sportowych nie mieli prawa odebrać brazylijskim kibicom plakatów i transparentów o politycznej treści.
Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro wzbudzają kontrowersje od samego początku. Jak już pisaliśmy, ich rozpoczęciu towarzyszyło oburzenie wysokimi kosztami imprezy – zwykli Brazylijczycy nazywali imprezę „olimpiadą oszustów i złodziei”. Niektórzy postanowili kibicować sportowcom, równocześnie protestując przeciwko rozwojowi sytuacji politycznej w kraju. Sfotografowano już kilkunastu kibiców, którzy wnieśli na trybuny transparenty z portugalskim hasztagiem #ForaTemer – precz z Temerem, p.o. prezydenta Brazylii w czasie trwającej procedury impeachmentu aktualnej prezydent Dilmy Rousseff. Taki protest nie mógł jednak trwać długo – odmowa schowania plakatów lub zdjęcia „politycznych” koszulek oznaczała nieuchronne wyrzucenie z trybun, gdyż według Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego podczas zawodów i na terenie obiektów sportowych nie można uprawiać propagandy politycznej, religijnej ani rasowej.
Na żądanie Ministerio Publico do Brasil, organizacji pozarządowej, w sprawie wypowiedział się sędzia Joao Augusto Carneiro Araujo, stwierdzając, że podczas olimpiady jednak można protestować. Z jego opinii wynika, że prawo do pokojowego protestu jest ważniejsze, niż regulacje olimpijskie, a ochroniarze powinni wypraszać z trybun jedynie kibiców z plakatami o treści rasistowskiej lub ksenofobicznej.
Organizatorzy igrzysk zamierzają wnieść protest.