Rozpoczęte w niedzielę w szwajcarskim Davos Światowe Forum Ekonomiczne (World Economic Forum) jest pierwszym od stycznia 2020 roku tego typu spotkaniem przeprowadzonym w tradycyjnej formie. W styczniu 2021 roku z powodu pandemii Covid-19 uczestnicy szczytu obradowali zdalnie. Dotyczyć ma najważniejszych światowych problemów, m.in. wojny na Ukrainie, pandemii Covid-19, zmian klimatycznych i kryzysów ekonomicznych. Bierze w nim udział blisko 2500 osób – polityków, przedstawicieli biznesu, organizacji pozarządowych i naukowców. Uczestniczy ok. 50 szefów rządów lub przywódców państw (głównie z Zachodu). Obecność na Forum szefa NATO Jensa Stoltenberga dodała tegorocznym dyskusjom szczególny, militarny i zimnowojenny charakter. W oficjalnej liście gości nie ma żadnego przedstawiciela Rosji. Założyciel WEF Klaus Schwab, który jest niejako frontmanem i postacią sztandarową tego przedsięwzięcia, dodał, że „rosyjska agresja będzie w przyszłości opisywana jako złamanie powojennego, post-zimnowojennego porządku”.
W polskich (pewnie też i w zachodnich) mediach spotkanie elit politycznych Zachodu w Davos jest pompowane do mdłości. To tu, przekonują nas media, dzieje sie historia, to tu podejmowane są najważniejsze decyzje, to tu rozstrzygają sie losy świata. Naprawdę?
Media spoza Europy i tamtejszy mainstream zwracają uwagę na rosnące znaczenie dwóch konkurencyjnych, paralelnych spotkań odbywających się od lat w Azji. Odbyły się one niedawno w Boao (na wyspie Hajnan – Chiny) i w New Delhi (Indie). I to te miejscowości powinny być symbolem z jednej strony słabnięcia pozycji Zachodu jako dominującej cywilizacji i promowanego przezeń systemu i równoczesne potwierdzeniem trendu, iż centrum gospodarki, nauki, myśli współczesnego świata przenosi się do Azji. I jeśli Europa chce dotrzymać kroku tym tendencjom to jej przyszłością winna być docelowo Eurazja, nie układ euro-atlantycki.
Miejsca tych spotkań też są symboliczne – to dwie najpotężniejsze (z trzech czołowych) gospodarek świata. Azja zaczyna globalną, poważną debatę o przyszłości naszej planety. I warto wysłuchać, co ma do powiedzenia.
Obie konferencje jak na razie są różne, zwłaszcza pod względem skali. Chińskie jest o wiele bardziej prężne i już dziś ma olbrzymie aspiracje. I nie bez kozery jest zwane „wschodnim Davos”. Ale oba wydarzenia prędzej czy później będą tak nazywane. I zapewne zajmą miejsce szwajcarskiego kurortu jako ekskluzywnego, globalnego, najważniejszego forum i miejsca dla debat o świecie. Już dziś podjęto tam szeroką wielopłaszczyznową debatę nad tym co Wschód i Azja mogą zaoferować w formie alternatywy w odpowiedzi na idee promowane od lat przez Zachód w Davos. W Boao i New Delhi pojawili się członkowie różnych rządów. Także ważni przedstawiciele azjatyckich elit. W tym roku przybyli również liczni reprezentanci z Europy, obu Ameryk i Afryki. Ogólne odczucie obu spotkań jest takie, że obok Chin także Indie stają się centrum intelektualnym w zakresie przyszłego porządku światowego. W obu konferencjach uczestniczyli przedstawiciele Rosji.
Znamienne dla charakteru oby spotkań było przemówienie prezydenta Chin Xi Jinpinga w Boao. Ubolewając, iż dekady globalizacji nie dokonały zbliżenia i poznania wzajemnego odmiennych kultury i cywilizacji w duchu współpracy oraz zrozumienia stwierdził, że globalizacja stała się „narzędziem dla bogatych i potężnych, aby podporządkować wszystko sobie”. Przywodca Chin otwarcie skrytykował też wykorzystywanie sankcji, które służa budowie neisprawiedliwego świata. ”Musimy przyjąć filozofię globalnego zarządzania, która kładzie nacisk na aktywne konsultacje, wspólny wkład i wspólne korzyści, promuje wspólne wartości ludzkości oraz wymianę poglądów i wzajemne studiowanie się między cywilizacjami”. Ten aspekt brzmiał też wyraźnie w New Delhi. Hindusi otwarcie mówili, iż nadszedł czas, aby się wzajemnie słuchać, uczyć od siebie nawzajem i rozumieć sposób myślenia innych ludzi. Nikt nie ma prawa kogokolwiek pouczać i występować z pozycji paternalistycznych.
Już w 2000 r. podczas warszawskiego Forum na rzecz Demokracji Yohendra Yadova z indyjskiego Instytutu Demokracji Porównawczej w odpowiedzi na projekt uchwały przedstawianego przez stronę polską jako organizatora, podsumowującego Forum stwierdził: „Przyszłość nie może być jednokierunkową ulicą. Nie możemy się zgodzić, żebyśmy przyjęli dokument, który napisaliście w Nowym Jorku, w nowojorskiej optyce, wyrażając nowojorskie wartości. My też mamy coś do dania”.
Dziś ta myśl na naszych oczach się materializuje.