Chodzi o obozy dla uchodźców w Republice Środkowoafrykańskiej, w której swoją misję pokojową ma ONZ. Służący tam Francuzi zostali oskarżeni o wykorzystywanie seksualne dzieci i zmuszanie ich do prostytucji, jednak po ponad dwóch latach śledztwa sąd nie zdecydował się na postawienie zarzutów. Jeśli prokuratura przychyli się do tej decyzji, sprawa będzie zamknięta.
Chodzi o okres pomiędzy grudniem 2013 a czerwcem 2014 roku. Według wewnętrznego raportu ONZ doszło wówczas do serii gwałtów i nadużyć seksualnych, których sprawcami byli żołnierze Organizacji. Dokumenty na ten temat przez kilka miesięcy wędrowały z biurka na biurko, aż w końcu jeden z wysokich funkcjonariuszy, Andres Kompass, postanowił bez zgody przełożonych przedstawić go francuskiej prokuraturze – niektórych sprawców dało się zidentyfikować jako obywateli francuskich. Wybuchł skandal, Kompass początkowo został zawieszony w obowiązkach, ostatecznie jednak wrócił do pracy.
Ostre reakcje na postawę ONZ skłoniły Organizację do prowadzenia dalszego śledztwa w tej sprawie – wykryto kolejnych 41 sprawców, pochodzących z Gabonu i Burundi. Z postępowania wyłonił się obraz dość przerażający: kobiety i dzieci, które uciekły przed wojną, zmuszane były do czynności seksualnych w zamian za dostęp do żywności czy leków. Najmłodsze ofiary miały zaledwie kilka lat. ONZ przekazał wyniki krajom, z których pochodzą oskarżani o pedofilię i gwałty żołnierze.
Teraz okazuje się, że przynajmniej w przypadku francuskich przedstawicieli misji prokuratura i sąd nie uznały dowodów na nadużycia za wystarczające. Śledczy odwiedzili Republikę Środkowoafrykańską dwukrotnie i uznali, że oskarżenia zawarte w raportach ONZ nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Przesłuchano podejrzanych, którzy przyznali, że rozdawali żywność poza oficjalnym obiegiem, ale wyparli się jakichkolwiek nadużyć na tle seksualnym, a sprawa prawdopodobnie zostanie wkrótce zamknięta. Pierwsze śledztwo już się zakończyło, również nie postawiono nikomu zarzutów, trzecie i ostatnie ciągle się toczy.