Policja nie pozwoliła w sobotę tysiącom Francuzów i Francuzek przejść w marszu protestacyjnym przeciwko rasizmowi i dyskryminacji. Protestujący pozostali na Placu Republiki; tam do zgromadzonych przemówiła m.in. Assa Traore, siostra 24-letniego Adamy, czarnoskórego mężczyzny z przedmieść Paryża, który w 2016 r. zginął z rąk policjantów.

Jak brutalna potrafi być francuska policja, przekonali się uczestnicy protestów żółtych kamizelek, gdy gaz łzawiący i gumowe kule trafiały demonstrantów niezależnie od pochodzenia etnicznego i koloru skóry. Ludzie z przedmieść, potomkowie migrantów i mieszkańców francuskich kolonii, wiedzieli o tym jeszcze wcześniej. Dlatego protesty antyrasistowskie w USA wywołały nad Sekwaną niezwykle żywy odzew. Wczoraj pod hasłami „Black Lives Matter” i „Dajcie nam oddychać” w Paryżu protestowało kilkadziesiąt tysięcy osób, zgromadzenia miały miejsce również w kilku innych miastach.

– To, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, dzieje się też we Francji. Nasi bracia umierają – powiedziała Assa Traore, siostra 24-letniego Adamy. Rodzina mężczyzny walczy o wyjaśnienie wszystkich okoliczności jego śmierci podczas policyjnej interwencji oraz o ukaranie sprawców.

Podczas zgromadzenia na dach jednego z budynków otaczających plac wspięła się grupa prawicowych aktywistów i opuściła baner z napisem „Sprawiedliwość dla ofiar rasizmu wymierzonego w białych”. Nieoczekiwanie jednak zareagowali mieszkańcy budynku – zaczęli rwać i ciąć baner opadający na ich okna i balkony. Krótko potem policja użyła gazu łzawiącego i agresywnie ruszyła w tłum, zmuszając uczestników zgromadzenia do rozejścia się.

W odpowiedzi na prawicowy baner z tłumu zabrzmiały okrzyki o „brudnych Żydach”. Wywołały one już oburzenie ze organizacji antyfaszystowskich i równościowych, które w swoich komunikatach stwierdziły, że na demonstracjach antyrasistowskich takie rzeczy są niedopuszczalne. Z kolei na jednym z transparentów Izrael nazwano „laboratorium policyjnej przemocy”. Natomiast twórcy transparentu nawiązywali tym samym do faktu, że technika przyduszania zatrzymanego kolanem do ziemi, zanim rozpowszechniła się w USA i we Francji, była szeroko stosowana przez wojsko izraelskie.

Gdy zgromadzenie na Placu Republiki zostało już rozproszone, oficjalnie z powodu dbałości o bezpieczeństwo w czasach pandemii, w innym miejscu, na Placu Trocadero, protestowali policjanci. Domagali się, by nie zakazywać im stosowania techniki przyduszania, która tak oburzała manifestujących. Ich zdaniem jest bardzo skuteczna i potrzebna, natomiast oskarżenia policji o rasizm i stosowanie nieuzasadnionej przemocy są krzywdzące.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…