W Paryżu i 180 innych miejscach we Francji doszło dziś do manifestacji związkowych przeciw dekretom rządowym administracji neoliberalnego prezydenta Emmanuela Macrona, których rezultatem ma być znaczne ograniczenie praw pracowniczych i powszechna prekaryzacja. To pierwszy tak masowy protest od ogłoszenia dekretów dwa tygodnie temu.

Głównym organizatorem manifestacji  jest związek zawodowy CGT (Powszechna Konfederacja Pracy), założony w 1895 r., dla którego projekt społeczny Macrona i jego ludzi oznacza „powrót do XIX w.”. Do CGT i innych związków zawodowych dołączyli zwolennicy Nieuległej Francji (LFI), którzy „reformy” Macrona nazywają „socjalnym zamachem stanu”. Przywódca LFI  Jean-Luc Mélenchon wziął udział w manifestacji marsylskiej, wraz z ok. 60 tys. protestujących (tyle, co w Paryżu).

 


Nieoczekiwanie kierownictwo związku Walki Robotniczej (FO), które ostro sprzeciwiało się podobnej „reformie” podjętej 2 lata temu przez rządzących wówczas „socjalistów”, nie chciało dołączyć do protestów podając racje „taktyczne” (wg. szefa FO na protesty „jest za wcześnie”), lecz we wszystkich dużych miastach pojawiły się flagi FO, bo dziesiątki tysięcy szeregowych członków zbojkotowało decyzję swego przywódcy Jean-Claude’a Mailly.

W części miast manifestacjom towarzyszyły strajki transportu publicznego, jak w Nicei Paryżu. W stolicy, Lyonie i kilku innych ośrodkach doszło do starć młodzieży z policją. To głównie studenci, którzy mają jeszcze wakacje, ale już protestują przeciw obniżeniu zasiłków na wynajęcie miejsc zamieszkania. Rząd zmniejszył zasiłki dla najuboższych studentów (jak też emerytury, poprzez podwyżkę podatków), by zrekompensować obniżkę podatków dla 3 tys. najbogatszych rodzin Francji (każda zaoszczędzi w ten sposób średnio milion euro rocznie).

Celem dzisiejszych demonstracji jest protest przeciw pięciu dekretom rządowym (tj. prawu, które wejdzie w życie pod koniec września z pominięciem parlamentu), które mają stanowić „reformę kodeksu pracy” w imię „walki z bezrobociem”. Głównym narzędziem tej walki ma być „uelastycznienie” stosunków pracy poprzez łatwość zwalniania pracowników, zarówno z powodów dozwolonych przez kodeks, jak i stanowiących bezprawne nadużycia. Na wniosek wielkich koncernów rząd „zreformował” Sądy Pracy i ograniczył odszkodowania za bezprawne zwolnienia, których wysokość pozostawała w wolnej gestii Sądu. Np. ktoś, kto pracował 23 miesiące, może odtąd dostać odszkodowanie równe najwyżej jednomiesięcznej wypłaty. Inaczej mówiąc przedsiębiorcy mogą teraz bez problemu wyliczyć ile ich będą kosztować bezprawne zwolnienia, co staje się rutynową operacją księgową.

Całość „reformy” zmierza oczywiście w kierunku śmierci etatów bezterminowych, tak by zgodnie  z ideologią neoliberalną ludzie byli jedynie jednorazowymi narzędziami  zysku, a przedsiębiorstwa „uwolnione” od wszelkiej funkcji społecznej. Ekonomiści są zgodni, że ograniczenia praw pracowniczych nigdy nie wpływają na rozmiar bezrobocia. Chodzi wyłącznie o zwiększenie zysków przedsiębiorców i przede wszystkim oligarchii, kosztem ludzi pracy.

Dzisiejsze manifestacje są jedynie wstępem wróżącym „gorącą jesień”. Już 21 września w Paryżu odbędzie się wielka demonstracja organizowana przez Nieuległą Francję i inne stowarzyszone organizacje polityczne i związkowe.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. We Francji jest dobra tradycja. Niech wygrywa każda partia, byle człowiek był naszego chowu. Przeszkolony w bankach, spadl Francuzom jak z nieba i od razu poszukał pieniędzy w Polsce. Transport to oręż, którym się posługuje. Polska powinna odwrócić to samo hasło równej płacy na podobnym stanowisku, i zażądać wprowadzenia od przyszłego roku jednakowych dopłat do rolnictwa.

  2. Obawiam się, że Macron tak jak Valls i Hollande zrobi swoje. Oczywiście zapłaci za to posadą prezydenta, ale media już się postarają o wykreowanie ,,postępowego” , nowoczesnego” po elitarnej szkole, ”niezależnego charyzmatycznego menagera polityki” który będzie dzielnie kontynuował reformy. Tym samym dzielnie powstrzyma ”pochód populizmu” Nie pozwolą przecież na wygraną Le Pen czy Melenchona. Chyba, że ludzie się przemogą i będą mieli duży dystans do tego co serwują im media lub nie wytrzymają.

  3. Francji przydałyby się nowy Robespierre. Nie tacy „geniusze” jak Macron zostali zaciągnięci na szafot.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…