Dzisiaj jest pierwszy dzień, w którym obowiązują nowe, obostrzone rozwiązania przeciwko ulicznym protestom, zaproponowane przez prezydenta Macrona.

I tak: zakazane są wszelkie zgromadzenia na Polach Elizejskich w Paryżu i okolicach Pałacu Prezydenckiego i siedziby Zgromadzenia Narodowego. Podobne ograniczenia wprowadziła policja innych większych miast m.in. Bordeaux, Metzu, Tuluzy, Nicei i Marsylii.

Po ostatnim, bardzo burzliwym weekendzie zmieniono władze policji paryskiej, na czele której stoi obecnie Didier Lalman. To do niego zwrócił się bezpośrednio minister spraw wewnętrznych Francji z apelem, by okazał „zero tolerancji” w stosunku do protestujących. Zapowiada to kolejne brutalne interwencje policji wobec rozgniewanych ludzi walczących o swoje prawa. Policja zapowiada użycie całego arsenału środków przeciwko demonstrującym: dronów, znaczenia farbą uczestników protestów w celu późniejszej ich identyfikacji, jeszcze więcej gładkolufowej broni strzelającej gumowymi kulami, które do tej pory okaleczyły już setki ludzi.

Do tego doszła decyzja Macrona o wyprowadzeniu na ulice oddziałów wojskowych. Chodzi o 7 tysięcy żołnierzy i oficerów, które od 2015 roku w Paryżu uczestniczą w operacji Sentinelle, skierowaną początkowo przeciwko terrorystom. Obecnie mogą używać siły przeciwko „Żółtym Kamizelkom”. I choć minister obrony Francji Florence Parly zapowiedziała, że wojsko będzie unikało kontaktu z manifestującymi, to obserwatorzy obawiają się, że będzie to niemożliwe, a skutki mogą być tragiczne.

Przewodniczący frakcji parlamentarnej „Republikanie” wezwał Macrona do zmiany tej „strasznej decyzji”, podobne wezwania opublikowali inni politycy, w tym były kandydat na prezydenta partii socjalistycznej Benoit Hamon, wcześniej lider Nieuległej Francji Jean-Luc Melenchon w swoim liście wskazał, że Macron zaczyna być niebezpieczny.

Obserwatorzy są zgodni w ocenie, że odwołanie się do armii świadczy o słabnącej pozycji Macrona i braku umiejętności porozumienia się ze społeczeństwem. I wszyscy w napięciu czekają na rozwój wypadków.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Liberalny kapitalizm – system, który się wali. Powoli trzeba wkraczać na nową ścieżkę – państw policyjnych, gdzie niezadowolonych ostro trzyma się za mordę.

  2. Dzielny obrońca Francji przed ”faszystką” Le Pen stosuje takie niecne zagrywki. Któż by pomyślał

  3. Libertariańska przemoc udowadnia, że czyn rewolucyjny nie jest żadną agresją, lecz aktem samoobrony.

    1. Potem też. Np. 17.10.1961 i krwawe stłumienie pokojowej demonstracji w Paryżu (zginęło wtedy nawet 200 osób, Algierczyków, mężczyzn, kobiet i dzieci. Strzelała policja paryska z rozkazu Mauricea Papona. Swoją drogą też ciekawej postaci.

      Sytuacja po 1945 była bezpośrednią obroną kapitalizmu przed socjalizmem, który gdyby Francuzi mieli wolny wybór, zapewne zapanowałby nad Sekwaną.

  4. No wreszcie okazało się, po co tak na prawdę dopuszczono do terroryzmu i rozpoczęto wojnę z tymże: były to jedynie ćwiczenia, przed spodziewaną rozprawą z klasą robotniczą.

    Żelazna dama, żelazna stopa – tak ewoluuje imperialny kapitalizm.

  5. I tak to się rodzi dyktatura… Jeżeli Maccaronowi uda się stłamsić ,,żółte kamizelki” to zastosowane rozwiązanie (jak stan wyjątkowy z 2015r) staną się nad Sekwaną standardowym elementem krajobrazu…
    A Strajk narzeka na Jarkacza i Orbana… A tu – patrzcie i podziwiajcie! W kraju burzycieli Bastylii rodzi się europejskie Guantanamo!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…