Francja w lipcu zdobyła się na to, do czego zabrakło odwagi polskiemu rządowi. Paryż zapowiedział 3 proc. opodatkowanie internetowych gigantów od 2020 roku. Teraz nastąpiła odpowiedź strony amerykańskiej. Waszyngton grozi nałożeniem ceł na francuskie towary.

Nowy obowiązek podatkowy będzie dotyczył Google, Facebooka, Amazona i Apple, a także Ubera czy Airbnb. Francuski budżet wzbogaci się dzięki temu o około miliard euro. Przedstawiciele rządu akcentują, że takie obciążenie jest we współczesnych czasach koniecznością. „Wielkie koncerny internetowe stają się tak potężne jak suwerenne państwa, a służą tylko interesom prywatnym. Dlatego konieczne są regulujące to przepisy” – przekonywał francuski minister finansów Bruno Le Maire.

„Wkrótce ogłosimy istotne działania w odpowiedzi na głupotę Macrona. Zawsze mówiłem, że amerykańskie wina są lepsze niż francuskie!” – odpowiedział latem amerykański przywódca na Twitterze.

Waszyngton zareagował teraz zapowiedzią wprowadzenia 100-proc. cła na niektóre produkty znad Sekwany. Chodzi o takie towary jak sery, wina, perfumy, szampany czy dobra luksusowe. Dodatkowe taryfy obejmą dobra o łącznej wartości 2,4 mld euro. Na wiadomość zareagowała już giełda. akcje firm LVMH (właściciel m.in. marek Hennessy, Louis Vuitton i sieci drogerii Sephora), Kering (właściciel m.in. marek Gucci, Yves Saint Laurent i Balenciaga) i Hermes spadły już o ok. 1,5 proc.

To nie koniec tej wymiany. Bruno Le Maire zapowiedział, że Europa odpowie Stanom Zjednoczonym „silną ripostą”, a więc przypuszczalnie nałożeniem ceł na towary amerykańskie.

Zagranie Waszyngtonu skomentowała też  sekretarz stanu przy ministrze gospodarki i finansów Agnes Pannier-Runacher, która ostrzegła, że Francja będzie działała w sposób zdecydowany. Oskarżyła Stany Zjednoczone, że odmawiają negocjowania umowy podatkowej dla gigantów cyfrowych na poziomie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

– Projekt, który realizujemy, jest uczciwy i nie jest skierowany przeciwko amerykańskim platformom cyfrowym – argumentowała Pannier-Runacher.

 

a

Podatku cyfrowego nie będzie natomiast w Polsce. Jego wprowadzenie zapowiedział początkowo premier. Chodziło głównie o podmioty amerykańskie, monopolistów lub prawie monopolistów w swoich obszarach – Facebooka, Netflix, Google, Spotify. Digital tax miałby być wyliczany na podstawie przychodu danej firmy na terytorium Polski. Stawka?  Nic poważnego – w mediach padały liczby rzędu 3 proc. Wystarczył jednak jeden telefon z Waszyngtonu, by Polska została postawiona do pionu. Poseł Jan Dziedziczak (PiS) powiedział wprost: „podatku cyfrowego nie będzie”, rozwijając, że chodzi o utrzymanie dobrych stosunków z USA.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Za to rządowi SLD a później PO nie brakowało owej odwagi do… czynienia bogatych jeszcze bogatszymi!
    Przypomnij sobie nieśmiałe próby obłożenia handlu (działalność gospodarcza o najniższych nakładach) podatkiem obrotowym. Może przytoczysz drogi Piotrusiu-Panie JAK SIĘ POTOCZYŁA SPRAWA?
    CZEKAM.
    A dziś na co liczysz? Na to że USA mają mniejsze wpływy w naszym pokręconym kraju niż frau Makrela???
    Po opublikowaniu projektu takiej ustawy wszystkie ,,niezależne” mendia z USA oplułyby nasz rząd pomawiając go o zmowę z samym diabłem a nie jedynie z Putinem, Asadem i Orbanem…A ,,niezależny” TVN wbijałby gwoździe do tej trumny. Francja to kraj który się liczy w Europie (druga po Niemieckiej gospodarka) a nie taka Polska która jeno sklepami i montowniami stoi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…