Site icon Portal informacyjny STRAJK

Fundamentalizm na zamówienie

fot. strajk.eu

To ważny dzień dla Polski, Czarny Piątek. Nie tylko dlatego, że protestować będziemy przeciwko oddaniu średniego europejskiego kraju w pacht grupie wyznaniowych fanatyków, ale też dlatego, że jednoczą się wokół tego ludzie o naprawdę różnych poglądach.

„Gazeta Wyborcza” w czwartkowym numerze na pierwszej stronie pisze optymistycznie: „My, kobiety „Gazety Wyborczej” różnimy się poglądami na aborcję, ale wszystkie jutro zaprotestujemy przeciwko zmuszaniu Polek do rodzenia ciężko chorych dzieci”. Odważna teza. Wynika z niej bowiem, że to „GW” jest demiurgiem Czarnego Piątku, co jest oczywistą nieprawdą. Towarzystwo Żab Podstawiających Nogę do Podkucia może śmiało wręczyć „Gazecie Wyborczej” dyplom honorowego członka tej organizacji.

Ale to, poza śmiesznością, nie jest tak istotne. Ważniejsze jest to, iż to „GW”, tak dzielnie dzisiaj wołająca o jak najszersze protesty, może walczyć o palmę pierwszeństwa z Platformą Obywatelską, Nowoczesną oraz wszystkimi reprezentantami polskiego neoliberalizmu z solidarnościowymi korzeniami w konkurencji: kto stworzył tego potwora, do walki z którym dzisiaj zachęca.

Bo oto dziś dokonał się prosty podział: po jednej stronie skostniała i reakcyjna struktura religijna, po drugiej ludzie, którym chce się odebrać prawo decydowania o sobie i sięga w tym celu po państwowy przymus i represje. A miało być tak cudownie – we wspólnym miłosnym uścisku szli neoliberałowie i kościelni hierarchowie. Doszli do państwa wyznaniowego. To nie stało się nagle.

Ważnym etapem na drodze do wzajemnego współdziałania środowisk opozycyjnych i Kościoła katolickiego była książka Adama Michnika „Kościół, lewica, dialog”, o której swego czasu „Polityka” pisała, że „Michnik wskazywał, że Kościół w komunizmie broni praw człowieka i innych wartości bliskich demokratycznej lewicy”.

Dziś niewiele zostało z powyższego zdania. Wiara w to, że Kościół jest szczególnie wrażliwy na prawa człowieka i wartości bliskie lewicy, jest dziś smętną ramotką, świadectwem gigantycznego oszustwa, którego ofiarą, ale i współsprawcą byli ludzie przekonujący społeczeństwo, że tworzą inny, lepszy świat. Nie chodzi jedynie o bałwochwalcze i bezkrytyczne wysłuchiwanie kościelnego przekazu, w miarę upływu czasu coraz bardziej przypominającego nakazy. Rzecz idzie też o wspieranie konkordatu, ustanawiającego uprzywilejowaną pozycję Kościoła katolickiego, głosowanie w parlamencie zgodnie z zamówieniami hierarchów przy zastanawiającej bierności w krytycznych ocenach skutków powstałych aktów prawnych. Konkordat, religia w szkołach, Komisja Majątkowa i tworzone przez nią ludzkie dramaty wynikające wprost z gigantycznej pazerności Kościoła katolickiego. I przez długi czas GW i jej środowisko grzeszyło zbrodniczą biernością i milczącą zgodą na coraz bardziej antydemokratyczne zachowania tej religijnej struktury. Teraz zbierają tego owoce i bardzo się dziwią, skąd to się wzięło.

To proste – zostali wykiwani. W tym kształcie polityki, stworzonej przez kapitalizm, okłamanie partnera jest rzeczą nie tylko naturalną, ale wręcz pożądaną. Kościół od początku wiedział, że nie dotrzyma słowa i nie spełni oczekiwań, by był strukturą przyjazną ludziom i walczącą o ich prawa. Wykiwanie solidarnościowych, nastawionych prospołecznie elit było od początku elementem jego gry. Teraz trzeba walczyć przeciwko religijnym fundamentalistom na ulicach. Nic nie da ta walka, nawet zakończona sukcesem, jeżeli nie będziemy pamiętać, żeby nigdy już nie uwierzyć ludziom, którzy z wiary uczynili polityczne narzędzie ich łgarstwa i podłości.

Exit mobile version