Samochód Fundacji Pro, oklejony zdjęciami rozerwanych płodów oraz hasłami wiążącymi homoseksualizm z pedofilią poruszał się 4 lipca w towarzystwie trzech policyjnych wozów. Skąd ta asysta? Policja gubi się w zeznaniach.
Zdjęcie przedstawiające taką scenę pojawiło się na fejsbukowym profilu organizacji Stop Bzdurom. Padły mocne słowa komentarza. „Faszyści policja jedna koalicja” – czytamy.
Czy policja naprawdę ochrania akcje polegającą na szczuciu przeciwko LGBT, piętnowaniu praw kobiet i propagowaniu nieprawdziwych informacji na temat edukacji seksualnej? Organizatorzy kursów furgonetki oklejonej nienawistnymi treściami, fundamentalistyczna Fundacja Pro, mają powody by spoglądać za siebie. Ich akcja budzi coraz większy społeczny gniew. 28 czerwca grupa aktywistów zatrzymała samochód na ulicy Wilczej. Banery zostały zerwane i pocięte nożem, samochód stracił lusterka, przebite zostały opony. Dwa miesiące wcześniej na Ursynowie furgonetka została zatrzymana przez grupę kierowców, którzy zablokowali jej przejazd i sprowadzili na miejsce policje.
Dotychczas policja i straż miejska spisywały i wlepiały mandaty kierowcom furgonetek. „Przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się obecnie 48 procesów sądowych. Pozwy, oskarżenia, przesłuchania i procesy są codziennością dla wielu naszych wolontariuszy, którzy są prześladowani za swoją walkę o życie i niewinność dzieci. W ten sposób zwolennicy aborcji i deprawacji seksualnej chcą zmusić nas do zaprzestania mówienia i pokazywania prawdy” – utyskuje Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji.
Skąd więc policyjna asysta? Czy klimat polityczny zmienił się na tyle, że mundurowi nie tylko nie egzekwują prawa, ale wręcz ochraniają działalność radykałów? Zapytaliśmy o to rzecznika Komendy Stołecznej Policji. Otrzymaliśmy następującą odpowiedź, pod którą podpisał się mł. aspirant Rafał Rutkowski z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP.
„W odpowiedzi na Pańskie pismo informuję, iż w dniu 04.07. 2020 r. w godzinach 11.00 – 14.40 odbyło się organizowane przez osobę prywatną przedsięwzięcie mające na celu informowanie o prowadzonej przez tę osobę kampanii społecznej. Organizator tego przedsięwzięcia wraz z towarzyszącą mu osobą przemieszczali się po ulicach Warszawy pojazdem dostawczym. Samochód oklejony był banerami o treści m.in. STRONA ZYCIA, ZOBACZ ZWIĄZEK PEDOFILII. Organizator przedsięwzięcia został pouczony z Ustawy Prawo o Zgromadzeniach i Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Pojazd poruszał się zgodnie z przepisami z zakresu ruchu drogowego. W czasie tego przejazdu nie odnotowano żadnych incydentów”.
To niejasna odpowiedź. Jeżeli pouczono, to musiała być interwencja. Na czyje zgłoszenie? Czy i jakie przepisy naruszono? Policja tylko podjechała, by pouczyć? Jeżeli tak, to czemu aż w trzy samochody? Wolelibyśmy, żeby policja z większym szacunkiem traktowała prawo dziennikarzy i obywateli do otrzymania rzetelnej i sprawdzone informacji.
Sprawdziliśmy czy w wykazie zgłoszeń zgromadzeń publicznych Miasta Stołecznego Warszawy znajduje się takie wydarzenie. Okazuje się, że nie. Co zatem trzy policyjne wozy robiły u boku furgonetki łamiącej polskie prawo?