Site icon Portal informacyjny STRAJK

Gądecki: in vitro jak holokaust

Arcybiskup Gądecki udzielił wywiadu „Gościowi Niedzielnemu”. Wyjaśniał w nim, że Kościół – wbrew powszechnej opinii obywateli, także wierzących – wcale nienadmiernie wtrąca się w proces stanowienia prawa, bo Sejm RP jest jak III Rzesza.

„Nie ma czegoś takiego jak polityka, która abstrahuje od moralności. Kiedy Hitler podejmował decyzję o eksterminacji Żydów, to była to decyzja polityczna, a zarazem moralna. Zaciągnął moralną winę. W kwestii in vitro nie ma mowy o podobnym rozmiarze przestępstwa, ale istnieje podobnie moralny aspekt tej sprawy; ochrona poczętego życia ludzkiego” – przekonuje z wdziękiem arcybiskup w najpoczytniejszej z katolickich gazet, ze sprzedażą rzędu 140 tys. egzemplarzy. I tłumaczy, dlaczego Kościół nie może milczeć, gdy „wprowadza się regulację prawną, która umożliwia uśmiercanie jednych ludzkich istot, po to by inne mogły żyć” (mówiąc o o „istotach ludzkich” arcybiskup ma na myśli zapłodnione komórki jajowe).

Otóż w opinii przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, on sam i cały episkopat staje się, w swoim wtrącaniu się w politykę, równy Janowi Chrzcicielowi, który broniąc prawa bożego potępił „nieregularne” małżeństwo Heroda z bratową. Abp Gądecki zdaje się zapominać, że swoje wtrącanie się w politykę Jan Chrzciciel przypłacił głową, podczas gdy polscy biskupi całkiem swobodnie narzucają demokratycznemu państwu swoje poglądy od 26 lat – i jedyną karą, którą ich za to spotyka, całkiem przez nich lekceważoną, jest narastający niesmak wiernych.

„Gdybyśmy – jako pasterze Kościoła – nie zabierali głosu w tych kwestiach, to stalibyśmy się jak »psy nieużyteczne«, jak mówi Pismo święte” – ocenia przewodniczący episkopatu.

Ta akurat metafora wydaje się nader trafna.

Exit mobile version