Po burzliwej debacie nad uchwałą proponującą demontaż pomnika niesławnego prałata, członkowie PiS w ogóle zrezygnowali z głosowania. Tym samym wyrok w sprawie kontrowersyjnego monumentu zapadł miażdżącą większością głosów.
Tak jak planowano, w czwartek 7 marca Rada Miasta Gdańsk głosowała nad uchwałą w sprawie rozbiórki pomnika nieżyjącego już prałata Henryka Jankowskiego, na którym ciążą poważne podejrzenia czynów pedofilskich. Kilka dni temu Fundacja “Nie lękajcie się” poinformowała o kolejnych osobach, które twierdzą, że były jego ofiarami. Uchwałę przygotowali radni Koalicji Obywatelskiej (KO) i ugrupowania “Wszystko dla Gdańska” (WdG) związanego z osobą zamordowanego prezydenta Pawła Adamowicza. Decyzję podjęto po burzliwej dyskusji. Większością głosów postument sprzed kościoła św. Brygidy ma być usunięty.
Przedstawiciele PiS nie wzięli udziału w głosowaniu. W tej sytuacji przytłaczająca większość głosujących, 20 osób, opowiedziała się za rozbiórką. Jedna osoba była przeciw, a jedna się wstrzymała.
Debata poprzedzająca głosowanie obfitowała w emocje. Rajcy Prawa i Sprawiedliwości byli generalnie przeciwni usuwaniu pomnika, chociaż zdawali sobie sprawę, że podejrzenia wobec Jankowskiego bardzo obciążają wizerunek zmarłego.
– Powinniśmy podejmować tak ważną decyzję, mając 100-proc. pewność na temat tego, co podają media na temat ks. Jankowskiego. Wątpliwości budzą się wśród mieszkańców. Jest zbyt dużo znaków zapytania, by decydować się na wersję atomową – przestrzegał radny PiS Jan Kanthak.
Ostrzej wypowiedział się Kacper Płażyński, sugerując, że radni KO i WdG sprzyjają aktywistom, którzy ponad 2 tygodnie wcześniej samowolnie przewrócili kontrowersyjny pomnik: – Niszczenie pomnika to zdziczenie i przestępstwo. Trzeba to głośno powiedzieć, a nie bić brawo wandalom (…) Działacie w sposób chaotyczny, nie jesteście w stanie w cywilizowany sposób wymienić argumentów z tymi, którzy mają inne zdanie. Mam wrażenie, że nie chodzi o ofiary, o prawdę, chodzi wam tylko o doraźny interes polityczny.
Płażyński zauważył też, że sam prezydent Adamowicz był jednym z pierwszych, którzy opowiedzieli się przed laty za postawienie pomnika Jankowskiemu.
Po tym, jak radni PiS postanowili nie głosować, los pomnika został przypieczętowany. Rada podjęła też decyzję o odebraniu zmarłemu prałatowi honorowego obywatelstwa miasta i zmianie nazwy skweru przed kościołem św. Brygidy.
W czasie, gdy Rada Miasta debatowała, pod Ratuszem pikietowali zarówno przeciwnicy pomnika Jankowskiego, jak i zwolennicy pozostawienia go na miejscu.
– Mamy już zeznania dwóch świadków. Jeżeli by nawet jedno dziecko zostało skrzywdzone, to uważam, że ten pomnik z przestrzeni publicznej musi zniknąć – oświadczyła grupa żądająca rozbiórki.
Przeciwni temu byli obecni tam związkowcy gdańskiej “Solidarności”.
– Sprawa księdza prałata powinna być wyjaśniona. I tutaj się wszyscy zgadzamy. Ale na drodze sądowej, a nie na drodze rady miasta, czy wandalizmu – mówił Karol Guzikiewicz, członek zarówno “S”, jak i PiS.
Potem jednak zdaniem mediów Guzikiewicz zmodyfikował stanowisko i zapowiedział, że w piątek rano “Solidarność” przeniesie sporny postument w inne, “bezpieczne” miejsce. Oświadczył również, że radni, którzy zagłosowali za rozbiórką pomnika Jankowskiego mają zakaz wstępu do kościoła św. Brygidy, gdzie posługę sprawował niesławny prałat.