Neoliberalizm i myślenie kolonialno-eksploatatorskie zniszczyło do cna ideę wspólnej Europy opartej na solidarności, humanizmie, prawach człowieka i stabilizacji życia jej obywateli.
Prawa człowieka – wedle Karty ONZ z 10.12.1948 roku – to nie tylko wolność, demokracja, swoboda przedsiębiorczości i zysków. Podstawowe zabezpieczenia socjalne, prawo do odpowiedniej jakości życia, szczęścia, dostępu do kultury, nauki, wypoczynku (artykuły od 21 do 29 Deklaracji ONZ) to także część tego dokumentu. I co najważniejsze – artykuł 30 Karty mówi jasno i precyzyjnie o integralności wszystkich artykułów w niej zawartych: „Żadnego postanowienia niniejszej Deklaracji nie można rozumieć jako udzielającego jakiemukolwiek Państwu, grupie lub osobie jakiegokolwiek prawa do podejmowania działalności lub wydawania aktów zmierzających do obalenia któregokolwiek z praw i wolności zawartych w niniejszej Deklaracji”. O tym podsumowaniu Deklaracji milczą dziś media nad Wisłą.
Tak samo, jak poległy przy opisywaniu obrazków, które chciałbym przypomnieć.
Francja, Lyon, jesień 2018, zaczynają się protesty „żółtych kamizelek”. Nathalie Dompnier, rektorka Uniwersytetu Lumiere – Lyonie (II) staje przed nie lada problem, gdyż musi skomentować niecodzienną jak na Francję sytuację: 8 listopada 2018 roku podpalił się publicznie 22-letni student. Anas K. w ten sposób chciał, zaprotestować przeciwko biedzie, upodleniu, braku godności i nieludzkim relacjom interpersonalnym na uczelni. Aby studiować, musiał pracować, nie zdał egzaminów i stracił stypendium. Tragedia na miarę czynu Tunezyjczyka Mohammeda Bouziziego, bezrobotnego sprzedawcy owoców, którego podobny czyn dał początek serii rewoltnazywanych „arabską wiosną”. O Tunezyjczyku i jego dramatycznym kroku pisała prasa całego świata. O Anasie K. – milczenie. Urzędowe badania jednoznacznie potwierdzają, że kiedy praca zarobkowa przekracza określoną liczbę godzin, a dzieje się tak kiedy młody człowiek nie ma wystarczająco wysokiego stypendium lub rodziców nie stać na pomoc w tej materii, wzrasta ryzyko niepowodzenia na studiach. Właśnie to dotknęło Anasa K.
Niemcy, rok 2019, wybory w miasteczku Grossdubrau w Saksonii. Ponad 45 proc. głosuje na AfD, zaliczaną do partii quasi-faszystowskich, populistycznych, nacjonalistycznych. Dlaczego – dziwią się etatowi komentatorzy. Tylko Petra Kőpping z miejscowej, saksońskiej SPD zauważa, iż to cień zjednoczenia Niemiec.
Treuhandanstalt to zachodnioniemiecka agencja federalna, która w byłej NRD przejęła tamtejszą własność państwową w celu jej prywatyzacji. Utworzony 17 czerwca 1990 urząd zrestrukturyzował ponad 8,5 tys. przedsiębiorstw, w których zatrudnionych było około 5 mln osób. We wspomnianym Grossdubrau na zlecenie audytorskiej firmy KPMG wspomniany Treuhand zlikwidował istniejącą fabrykę ceramiki, mimo ofert kupna zakładu czy poprowadzenia działalności przez załogę na zasadach spółdzielni. Zachodnioniemiecki kapitał – w czym pomagał mu właśnie Treuhand – miał wejść niczym buldożer na wschód. Coraz więcej badaczy i komentatorów uważa, że nie było jakiegokolwiek zjednoczenia Niemiec: Bonn dokonało zaboru sąsiada niczym przyłączenie okręgu Saary do RFN w 1957 r.
Dziś ponad 58 proc. Niemców ze Wschodu uważa, że nie są lepiej chronieni przez państwo niż za czasów NRD, a ów cud zjednoczenia widzą jako formę kolonizacji ich „heimatu” przez bogatszego rodaka. Po czterech dekadach istnienia NRD tamtejsza populacja Niemców miała wykształconą specyficzną tożsamość, wdrukowane nawyki w zakresie społecznej solidarności, ochrony zdrowia, edukacji, opieki państwa nad matką i dzieckiem, kultury. Byli (i są) po prostu innymi Niemcami. Zwycięska RFN i jej klasa polityczną, nie zwracając na te aspekty uwagi działała tylko w imię dyrygentury wielkiego zachodnioniemieckiego kapitału i jego zysku.
Na Ukrainie prawie rok po wyborach z nowym prezydentem i pół roku z odnowionym parlamentem trwa walka o możliwość niczym nieograniczonej sprzedaży ostatniego z aktywów jaki pozostał temu państwu: chodzi o ukraiński czarnoziem. To najlepszej jakości ziemia nie tylko w Europie, ale i na świecie. Jej pas ciągnie się od środkowej Ukrainy, za Dniepr, przez Rosję aż do Kazachstanu. To może być w perspektywie planowej, nie korporacyjnej i zdanej na wichry niewidzialnej ręki rynku spichlerz zdrowej, ekologicznej, pochodzącej z naturalnych upraw, żywności. A także szansa na wyjście Ukrainy z wielowarstwowego, niesłychanie złożonego kryzysu.
Obecnie obowiązuje jeszcze wprowadzone ponad 20 lat temu, moratorium na sprzedaż ziemi ludziom spoza Ukrainy. Oczywiście korupcja, oligarchizacja, kompletny paraliż organów państwa i dowolność interpretacji prawa sprawiały, że i w tej materii miały miejsca odstępstwa od obowiązujących przepisów. En bloc jednak ziemi – i to w zwartych, dużych areałach – nie sprzedawano. Na uwolnienie obrotu ziemią naciskają teraz MFW i Bank Światowy aby obrót ziemią uwolnić; ma być to niezbędny warunek reform i uzyskania kolejnych kredytów. Kto jednak kupi ukraińską ziemię? Najpewniej ponadnarodowe korporacje agro-technologiczne i ponad 80 proc. społeczeństwa ukraińskiego czuje, że to nie jest w porządku. Protesty rolników, jakie permanentnie odbywają się przed siedzibą Prezydenta i Radą Najwyższą w Kijowie pociągnęły za sobą (listopad 2019) roku jedną ofiarę śmiertelną i dziesiątki rannych. Mimo to parlamentarzyści – zwłaszcza z frakcji rezydenta Zełeńskiego „Sługa ludu” – forsują cały czas reformę obrotu ziemią. Twierdzą, że stawką jest odnowa kraju – a w istocie toczy się walka o jakąkolwiek, minimalną chociażby, suwerenność państwa w sprawach gospodarczych.
Neoliberalizm to nie sprawdzona teoria zapewniająca dobrobyt. To fundamentalistyczna idea narzucana całemu światu przez ośrodki polityczne w USA, sprzężone z nimi MFW i Bank Światowy oraz związanych z nimi brukselskich technokratów. Neoliberałowie uważają, że ortodoksyjnie pojmowana wolność gospodarcza jest podstawowym warunkiem wolności politycznej, a każdy egalitaryzm prowadzi do totalitaryzmu. Nie ma w takiej filozofii miejsca na prawdziwy szacunek dla praw człowieka, otwarcia na jego godność, potrzeby i rozwój. Upada też jakość i swoboda życia, czym przyciągała Unia Europejska. Trzy opowiedziane historie, w różnych kontekstach, pokazują tę smutna prawdę.