W poniedziałek prezydent USA Donald Trump mianował na swojego nowego doradcę ds. bezpieczeństwa generała Herberta Raymonda McMastera. Zastąpił on gen. Michaela Flynna, który odszedł po zaledwie 24 dniach pełnienia funkcji w atmosferze skandalu dotyczącego jego rozmów z rosyjskim ambasadorem w Stanach.
– Jest wysoce szanowany przez wszystkich w wojsku i jesteśmy zaszczyceni mając go. Jest człowiekiem z ogromnym talentem i doświadczeniem – tak o swoim nowym doradcy powiedział Trump dziennikarzom w West Palm Beach, gdzie spędził weekend.
Nowy członek administracji prezydenckiej ma 55 lat. Walczył w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej, do tego jest autorem książki wydanej w 1997 roku, pod tytułem „Dereliction of Duty”, w której krytykuje wojsko i politycznych przywódców za nieudolne dowodzenia podczas wojny w Wietnamie. Jest cenionym taktykiem wojskowym i strategiem, ale jego wybór i tak zaskoczył wielu obserwatorów. Według Agencji Reutera oficer jest „znany z kwestionowania autorytetów”, przez co wielu nurtuje pytanie, co jak ułoży sobie relacje z Białym Domem.
Pierwszy konflikt może zaistnieć już niebawem, a jego powodem może być Rosja, która według McMastera jest zagrożeniem i wrogiem dla USA. Jego poprzednik Michael Flynn twierdził, że jest ona potencjalnym partnerem geopolitycznym. Co myśli Trump, doprawdy trudno powiedzieć. Prezydent USA raz wyrażał chęć współpracy z tym krajem, choćby w walce z Państwem Islamskim, innym zaś razem domagał się zwrotu Krymu.
Generał H. R. McMaster nie był pierwszym wyborem Trumpa. Prezydent uprzednio złożył propozycję Robertowi Harwardowi, ale ten ją odrzucił „z powodów osobistych”. Reszta rozważanych kandydatów to Keith Kellog – emerytowany generał, który obejmie funkcję szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego, John Bolton – były ambasador Stanów Zjednoczonych w ONZ i przełożony Akademii Wojskowej w West Point – generał Robert Caslen.