Wyrażenie „polskie obozy śmierci” premier Morawiecki uważa za „policzek” dla polskiej racji stanu, ale nie ma najmniejszego problemu z tym, żeby nagrać, a potem upublicznić oficjalne wideo, w którym określa Katyń jako „niemiecką zbrodnię”. Nie przesłyszałam się, tak jak nie przesłyszały się tysiące internautów kojarzących choćby kilka słów po angielsku – „ Katyń […] was an example of German mass murder”. Czy za chwilę, tak jak w przypadku „Studia Polska” również usłyszymy bajeczkę o złym tłumaczeniu, zdradzieckich napisach, nienaoliwionych trybikach, braku miejsca na dysku, spisku trolli i rosyjskich hakerów?
Już to widzę: „Uprzejmie oświadczamy, że premier Mateusz Morawiecki dostał od tłumacza gotowy tekst po angielsku i tak się spieszył, żeby znów zrobić z narodu polskiego ofiary, że nie zauważył, co czyta”. Może gdyby ktoś podsunął mu przepis na jakiś dobry sernik, świat miałby więcej pożytku z tego przemówienia.
Historyk, który obnażył taką skalę ignorancji, nie tylko nie powinien już zabierać głosu w kontekście działań dyplomatycznych Izraela, ale powinien przestać być szefem rządu, a potem oddać dyplom magistra i cofnąć się do szkoły podstawowej. Ktoś to przecież realnie nagrał. Coś takiego powstało i już się nie odzobaczy. I nie ma żadnego znaczenia, że to, co przez jakiś czas krążyło po internecie, to była „niewłaściwa wersja nagrania”. Być może narodowcy nagrani z tortem wafelkowym dla Adolfa też tak naprawdę chcieli uczcić urodziny Adolfa Dymszy, a TVN wypuścił nie tę wersję filmu, co trzeba.
To nie jest freudowski błąd na zasadzie „wszystkiego najgorszego, szefie”. Zbrodnia katyńska jest dla wielu Polaków wciąż otwartą, krwawiącą raną, jest sprawą wielkiej wagi, w odróżnieniu od wydumanego, z kosmosu (żeby nie powiedzieć dosadniej) wziętego problemu pod tytułem „Polish death camps”. To tak, jakby przed kamerami stanął rektor wyższej uczelni i ogłosił, że Ziemia jest płaska.
Czy przemówienie premierowi Morawieckiemu pisał gimnazjalista? Czy nikt, dosłownie nikt w Kancelarii Premiera, od doradców, przez tłumacza aż po pracownika obsługującego stronę i media społecznościowe, nie zwrócili uwagi na to, że król jest nagi, a premier pieprzy za przeproszeniem od rzeczy? Czy takie przekłamanie w ogóle przypadkiem nie jest karalne?