Poseł Janusz Sanocki, niezrzeszony, a wcześniej krążący wokół PiS i Kukiz’15, w korespondencji z aktywistami „Vivy!” pokazał bez ogródek, co prawica w swojej znakomitej części sądzi o zakazie hodowli zwierząt na futra. Zwyzywał działaczy prozwierzęcych w oficjalnej korespondencji.
Dlaczego chamskie słowa i wyrażenia określa się mianem „nieparlamentarnych” miał okazję przekonać się poseł Janusz Sanocki – po tym, jak działacze „Vivy!” upublicznili fragmenty ich wzajemnej korespondencji. W ramach akcji „jutro będzie futro” „Viva!” wysyła apele do polskich polityków o poparcie ustawowego zakazu hodowli zwierząt na futra i zamknięcia ferm.
Poseł Sanocki odpisał na maila fundacji z oficjalnego adresu dwa słowa: „Głupia jesteś”. Kiedy na tę wypowiedź zareagował w prywatnej wiadomości na Facebooku Mikołaj Jastrzębski („Panie pośle, uważam, że to szczyt chamstwa z Pana strony obrażać aktywistów działających na rzecz poprawy sytuacji zwierząt w Polsce. Mam szczerą nadzieję, że nie znajdzie się Pan w Sejmie w przyszłej kadencji”) – otrzymał kolejną „kulturalną” odpowiedź: „W dupie mam pańskie uwagi. Uważam Pana za durnia”.
Kiedy działacze upublicznili sprawę na swoich facebookowych profilach, poseł natychmiast spuścił z tonu: „Pani Kasiu i wszyscy Państwo! Już się pokajałem, bo na prawdę mi głupio, nie wiem, co za diabeł mnie napadł. Wstydzę się i posypuje głowę popiołem” – napisał na Facebooku.
Ale później, pytany przez redakcję gazety.pl o to, „z czego wynikają takie jego wypowiedzi”, ewidentnie się niecierpliwił: upierał się, że taka wypowiedź była tylko jedna, dziennikarz nie ma więc prawa insynuować, że takie zachowanie pojawia się ciągle. A w ogóle to „Viva!” zasypywała go mailami, a Jastrzębski rzekomo go „zwyzywał”. Na koniec poseł obiecał, że takich odzywek już od niego nie usłyszymy… „chyba, że mnie ktoś zdenerwuje, za to też nie mogę ręczyć”.
Jest to ciekawa deklaracja w kontekście wcześniejszych wypowiedzi temperamentnego posła: niedalej jak w marcu obrażał kobiety podczas posiedzenia sejmowej komisji praw człowieka pracującej nad projektem „Zatrzymaj aborcję”. Miał mówić: „wy jesteście nienormalne”, „lubię was dziewczynki”, „w tym miejscu kobiety głosu nie mają”. Później w mediach twierdził, że podobne stwierdzenia nie padły, „jędze łżą w żywe oczy” i „chyba napaliły się jakichś skrętów”.
Kiedy w 2015 również jako poseł zaparkował w niedozwolonym miejscu, wyzywał strażników miejskich od „matołów”, a także kazał „wsadzić sobie blokadę w dupę”.
„Viva!” potwierdza, że wybraniec narodu przeprosił za swoje ostatnie zachowanie w rozmowie z Martyną Kozłowską. Jednak sprawa została zgłoszona do Sejmowej Komisji Etyki. A najbardziej spodobała się futrzarskiemu lobby.