Zjednoczeni pracownicy zwyciężają! Spór w Polskiej Grupie Górniczej zakończył się w piątek 14 stycznia podpisaniem porozumienia, w którym zrealizowano wszystkie postulaty strony społecznej. Rząd nie zaryzykował sytuacji, w której zdeterminowani pracownicy ponownie zablokują wysyłkę węgla do kopalń.
A to wisiało na włosku – górnicy szykowali się do zablokowania torów, którymi węgiel odjeżdża z kopalń do elektrowni, już w najbliższy poniedziałek. Organizacje związkowe w poszczególnych zakładach prowadziły zapisy chętnych do udziału w blokadach. W każdej kopalni co kilka godzin na protestacyjnym posterunku miało zmieniać się kilkunastu blokujących. I tak do skutku.
Byli gotowi strajkować
Ponadto w dniach 12-13 grudnia w kopalniach PGG odbyło się referendum strajkowe, które dało jednoznaczny wynik. Frekwencja przekroczyła 57 proc. i niemal wszyscy, którzy oddali głos, byli za strajkiem. A więc za tym, by nie tylko zablokować wysyłkę już wydobytego węgla, ale by w ogóle przerwać pracę.
W zaistniałej sytuacji dyrekcja Polskiej Grupy Górniczej usiadła z pracownikami do dodatkowych rozmów. I chociaż związkowcy publicznie komentowali, że nie spodziewają się przełomu, ten nastąpił. Okazało się, że jednak są pieniądze na realizację obydwu postulatów protestujących.
Co wywalczyli górnicy?
Górnicy otrzymają rekompensaty za dodatkową pracę w soboty i niedziele, jaką wykonywali od września ubiegłego roku w obliczu rosnącego zapotrzebowania na węgiel. Pieniądze zostaną zbiorczo wypłacone w marcu 2022 r. Ponadto wszyscy pracownicy PGG otrzymają podwyżki. Aby zrekompensować negatywny wpływ inflacji, średnia pensja w spółce wzrośnie do 8200 zł brutto.
Porozumienie podpisało pięciu przedstawicieli zarządu PGG z prezesem Tomaszem Rogalą na czele oraz trzynaście organizacji związkowych, które tworzyły wspólny sztab protestacyjno-strajkowy.
Pracownicza solidarność i determinacja jest wielką siłą, a strajk – potężną bronią. Górnicy przypomnieli o tym całemu polskiemu światu pracy.
Za wcześnie jednak mówić, by w górnictwie nastał zupełny spokój. Pracownicy podnoszą, że rząd nie wywiązuje się ze swojej części podpisanej w 2020 r. umowy społecznej. Zawierała ona harmonogram zamykania kopalń, aż do całkowitego odejścia od węgla, ale gwarantowała pracownikom specjalne urlopy i zapowiadała sprawiedliwą transformację śląskiej gospodarki. W tym powstanie miejsc pracy, które zastąpią te w górnictwie. Tymczasem w tej kwestii na Śląsku nic się nie dzieje.