Dziś rano Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało nagranie z wczorajszych wydarzeń w strefie przygranicznej, wskazując jako źródło Straż Graniczną. Polskie służby pokazują materiał, na którym nic się nie dzieje. W internecie można jednak odnaleźć również białoruskie nagrania, a te budzą grozę.
Straż Graniczna poinformowała o wczorajszej agresywnej próbie przekroczenia granicy przez migrantów. Mówią o dużej grupie, ok 150 osób, która próbowała się przedostać na terytorium RP. Odcinek graniczny był ochraniany przez placówkę SG z Dubicz Cerkiewnych na Podlasiu. Nagranie trwa ponad minutę i jest opisane jako atak nadzorowany przez białoruskie służby.
W materiale udostępnionym przez Straż Graniczną nie widać scen ataku.
W świetle latarek i błysku zielonych laserów widzimy dużą grupę ludzi, spokojnie siedzących na ziemi.
Zupełnie inny charakter mają nagrania opublikowane przez Białoruski Komitet Graniczny. Widać na nich, że w lesie przebywa duża grupa ludzi, słychać strzały i krzyki. Pod koniec nagrania słychać przeraźliwy krzyk kobiety szukającej swojego dziecka. W odpowiedzi ktoś, prawdopodobnie polski żołnierz, odkrzykuje: „Your baby is safe, go away!” (Twoje dziecko jest bezpieczne, odejdź stąd).
Prawdopodobnie podczas próby przekroczenia granicy matka została rozdzielona ze swoim dzieckiem. Nie wiemy, czy udało im się połączyć i spotkać. Sytuacja jest tragiczna. Osobom wrażliwym odradzamy słuchanie nagrania udostępnionego przez białoruskie służby.
Wczoraj tj. 21.11 na odcinku ochranianym przez Placówkę w Dubiczach Cerkiewnych ok. 150 agresywnych cudzoziemców próbowało wedrzeć się na terytorium Polski🇵🇱.
Atak na polską granice nadzorowany był przez białoruskie służby.#zgranicy pic.twitter.com/aBYTO02lMw— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 22, 2021
Dziennikarze nadal nie mają wstępu do strefy stanu wyjątkowego rozciągającego się wzdłuż całego pasa granicy między Polską a Białorusią. Aby informować o tym, co tam się dzieje, muszą sięgać po nagrania wykonane przez służby lub zdjęcia i filmy nagrywane przez samych migrantów.
W zeszłym tygodniu kilkutysięczny tłum migrantów został potraktowany przez polskie służby gazem łzawiącym i armatkami wodnymi. Dziś teren dawnego obozowiska przy przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi opustoszał.
Migranci zostali przeniesieni do obozów po białoruskiej stronie. Według słów naszego informatora, są względnie bezpieczni, nie grozi im śmierć z wychłodzenia.
Mimo to, czują się jak w niewoli. – Dziennie dostają butelkę wody i chleb. Są ogromne kolejki to toalety, nie ma pryszniców – przekazał Portalowi Strajk informator, który znajduje się w jednym z obozów. Fakt, iż władze białoruskie jednak zorganizowały dla migrantów prowizoryczne schronienie sprawił, że od kilku dni w mediach społecznościowych, w grupach, gdzie komunikują się uchodźcy, można obserwować zmianę narracji. Migranci dziękują władzom Białorusi za ratowanie życia i zapewnienie schronienia, mimo uwłaczających warunków.
Straż Graniczna poinformowała, że w niedzielę 21 listopada próbowano przekroczyć granicę 346 razy. Wobec 58 osób wydano postanowienia o opuszczeniu terytorium Polsk i- zastosowano procedury push-back, czyli wypchnięto ludzi bezpośrednio z powrotem do lasu. Za pomocnictwo zatrzymano 3 osoby: 2 obywateli Syrii i obywatela Gruzji.