Na wysokości Kuźnicy, po stronie białoruskiej, wieczorem 8 listopada przebywało kilka tysięcy osób. Migranci – głównie Kurdowie iraccy i tureccy – utworzyli obóz, ciągle pilnowani przez białoruskich strażników granicznych.
Jak informowaliśmy wcześniej, kolumna migrantów, licząca najpierw kilkaset, a potem kilka tysięcy ludzi kierowała się początkowo na przejście graniczne w Kuźnicy. Białoruscy strażnicy graniczni zepchnęli tych ludzi z drogi szybkiego ruchu i zmusili do wejścia do lasu, kierując na graniczne zasieki. Część migrantów próbowała je sforsować, ale nie mieli szans. Na miejsce ściągnięto nadzwyczajne siły już nie tylko Straży Granicznej, ale też wojska i policji. Grupy migrantów potraktowano gazem łzawiącym. Podczas prób przekroczenia granicy wielu migrantów krzyczało „German”, sugerując, że chciałoby dostać się do Niemiec.
Żołnierze @16Dywizja są na pierwszej linii wspólnie ze @Straz_Graniczna broniąc granicy przed próbą sforsowania jej przez nielegalnych migrantów ❗?#granica @MON_GOV_PL pic.twitter.com/MZZIyOxQq2
— 16 Dywizja Zmechanizowana (@16Dywizja) November 8, 2021
Sytuacja na granicy ???? jest napięta. Wciąż podejmowane są próby jej nielegalnego przekroczenia. Nie dopuszczamy do jej sforsowania.#naGranicy pic.twitter.com/yzyRzRuhB5
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 8, 2021
Migranci pozostali w bezpośrednim sąsiedztwie granicy – jak było już wcześniej, białoruscy strażnicy graniczni uniemożliwiają im odejście. Według polskiego rządu tak powstały obóz liczy obecnie 3-4 tys. ludzi.
Najtrudniejszy dzień
Według rządu był to najtrudniejszy dzień od początku kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Rząd przekonuje jednak, że będzie twardo bronił granicy i ma sytuację pod kontrolą. Co prawda rzecznik rządu ocenił, że polską granicę jest gotowe przekroczyć kilkanaście tysięcy osób, przebywających obecnie na Białorusi, ale dodał, że granicy strzeże tyle samo, tj. kilkanaście tysięcy strażników granicznych, policjantów i żołnierzy. Taktyka polskich władz ma pozostać bez zmian: blokowanie granicy i pushbacki.
– Zamiast nielegalnych wywózek, przemocy i ignorowania kryzysu humanitarnego domagamy się ochrony życia i zdrowia, sprzeciwu wobec tortur oraz ochrony i respektowania praw osób migrujących. Mamy jako państwo obowiązek zapewnić pomoc osobom wykorzystywanym przez reżim Łukaszenki – ochronę międzynarodową dla osób uciekających przed przemocą, prześladowaniami czy wojną, a dla pozostałych bezpieczny powrót do domu. To nie tylko nakaz moralny, ale też obowiązek wynikający z prawa międzynarodowego – piszą aktywiści z Grupy Granica, która w ostatnich tygodniach udzielała doraźnej pomocy migrantom błąkającym się po lasach we wschodniej Polsce. Aktywiści proszą też służby, żeby humanitarnie potraktowały ludzi uciekających przed wojną w swoich krajach.
Na pomoc NATO?
– Jesteśmy na miejscu – powtarza na swoim Twitterze Straż Graniczna, podkreślając, że jej funkcjonariusze będą nadal blokować migrantów. Minister obrony narodowej zapowiedział twardą obronę granicy. Liberalna opozycja z Donaldem Tuskiem na czele sugeruje, że rząd broni granicy niewłaściwie, bo powinien uruchomić art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego i przeprowadzić z natowskimi sojusznikami konsultacje w sprawie wspólnej obrony. Opozycja wezwała też rząd do jedności i wspólnego podejmowania decyzji w sprawie granicy.
Chociaż art. 4 nie został uruchomiony, NATO pośpieszyło dziś z wyrazami potępienia pod adresem Mińska, podobnie jak Stany Zjednoczone. Komisja Europejska zapowiada obłożenie Białorusi kolejnymi sankcjami. – Władze białoruskie muszą zrozumieć, że naciskanie w ten sposób na Unię Europejską poprzez cyniczną instrumentalizację migrantów nie pomoże im w osiągnięciu ich celów – powiedziała szefowa KE Ursula von der Leyen. Polityczka zapowiedziała, że będzie dążyć do zatwierdzenia kolejnych sankcji, a także zbada możliwości ukarania w ten sposób linii lotniczych, którymi migranci udają się na Białoruś w nadziei na dalszy marsz do Europy.