W obozowisku migrantów na wysokości przejścia granicznego Bruzgi-Kuźnica pozostaje około ośmiuset osób, pilnowanych przez białoruskich strażników granicznych. Dwie inne grupy migrantów zdołały przekroczyć granicę w pobliżu Białowieży i Krynek. Zostały zatrzymane i błyskawicznie wypchnięte z powrotem na Białoruś.

Jak podaje RMF FM, jeszcze wczoraj około 15.30 w pobliżu Białowieży grupie ok. 200 osób udało się przekroczyć graniczne zasieki i dostać się na terytorium Polski. Grupa została jednak szybko otoczona przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, wspieranych przez policję. Wszyscy migranci zostali, zgodnie z przyjętą w ubiegłym miesiącu ustawą, natychmiast cofnięci na Białoruś. Podobnie zakończyło się przejście przez granicę drugiej grupy. Ok. 60 osób znalazło się na terytorium Polski w pobliżu wsi Krynki. Ich również wypchnięto z powrotem.

Na wysokości przejścia granicznego w Kuźnicy, po stronie białoruskiej, nadal koczuje około ośmiuset migrantów. To Kurdowie, którzy dwa dni temu zorganizowali się w jedną grupę i ruszyli drogą szybkiego ruchu na oficjalne przejście graniczne. Zostali jednak zepchnięci z drogi przez służby białoruskie i zmuszeni do wejścia do lasu. Próbowali przekroczyć umocnienia graniczne, ale w obliczu wzmocnionych sił Straży Granicznej, policji i wojska, które użyły gazu łzawiącego, musieli się cofnąć. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński straszy, że migranci niedługo znów mogą „szturmować granicę” – w pasie przygranicznym ma znajdować się kilka tysięcy zdesperowanych ludzi, pilnowanych przez pograniczników białoruskich.

Będzie szczyt?

Kilka minut temu, o 11.30, w Warszawie rozpoczęło się nadzwyczajne spotkanie przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela z polskim premierem Mateuszem Morawieckim. Wyniki spotkania zostaną przedstawione jeszcze dziś na konferencji prasowej. Polska wezwała również do zorganizowania specjalnego szczytu unijnego w sprawie sytuacji na granicy z Białorusią. Wydarzenie miałoby odbyć się w formie telekonferencji.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jeszcze dwa dni temu zapowiedziała zaostrzenie sankcji nałożonych na Białoruś. W nocy z wtorku na środę podobne stanowisko w tej sprawie wyraził minister spraw zagranicznych Niemiec. Heiko Maas stwierdził, że Aleksandr Łukaszenko „bez skrupułów wykorzystuje ludzi szukających schronienia jako zakładników w swojej cynicznej grze o władzę. Celowo wywiera presję na całą UE i poszczególne państwa członkowskie UE, takie jak Polska i Litwa, a tym samym z równym rozmysłem naraża życie tych, których to dotyczy, którzy są niczym więcej niż pionkami w jego grze o władzę”. Niemiecki polityk zapewnił równocześnie, że migranci, którzy uwierzyli w białoruskie obietnice i utknęli w lasach, nie zostaną pozostawieni bez pomocy humanitarnej. O to również miałaby zadbać Unia.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…