Eskalacja przemocy na granicy polsko-białoruskiej. Na wysokości zamkniętego przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi coraz bardziej zdesperowani migranci rzucali w polskich funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami. Polscy mundurowi użyli gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Ministerstwo Obrony Narodowej pisze na Twitterze o „ataku migrantów”, którzy „są bardzo agresywni” i rzucają w polskich funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami. Na kolejnym nagraniu, według MON, widać, jak migranci używają granatów hukowych, które mieliby dostać od pograniczników białoruskich.
Atak migrantów na przejściu granicznym w Kuźnicy. Migranci są bardzo agresywni, rzucają w kierunku polskich funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami pic.twitter.com/eCJTX6vQVq
— Ministerstwo Obrony Narodowej ?? (@MON_GOV_PL) November 16, 2021
Migranci zostali wyposażeni przez białoruskie służby w granaty hukowe i obrzucili polskich żołnierzy i funkcjonariuszy pic.twitter.com/BwAQaK5TKL
— Ministerstwo Obrony Narodowej ?? (@MON_GOV_PL) November 16, 2021
Na innych nagraniach, opublikowanych w ciągu ostatniej doby w sieci, kobiety, stojąc przy granicznych zasiekach, proszą o pomoc. Nie są agresywne, skarżą się na zimno – temperatura na granicy spada poniżej zera, w ciągu dnia nie przekracza kilku stopni. Polscy mundurowi ignorują je.
W obozowisku migrantów po stronie białoruskiej przebywa od kilkuset do nawet dwóch tysięcy migrantek i migrantów. Są mężczyźni, kobiety i dzieci, tkwiący w lesie, bez schronienia, ogrzewający się przy ogniskach, bez opieki lekarskiej. Część migrantów śpi w namiotach lub śpiworach na drodze przy przejściu granicznym w Kuźnicy, które zostało zamknięte do odwołania, więc nie można na nim składać wniosków o ochronę międzynarodową. Dziś rano pojawiła się informacja, że w obozowisku zmarł 8-letni Kurd. Wcześniej migranci informowali o śmierci 43-latki, Palestynki, która wcześniej, też jako uchodźczyni, mieszkała w Syrii.
Migranci wciąż mają nadzieję, że Polska udzieli im pomocy. Wielu wyprzedało cały dobytek, by wykupić za kilka tysięcy dolarów bilety na „wycieczkę na Białoruś”. Nie chcą wracać do zrujnowanego Iraku, Syrii czy Jemenu, gdzie każdy dzień może być walką o przetrwanie.