Wyjątkowym „aktem odwagi” popisali się greccy faszyści. Brutalnie pobili 75-letniego burmistrza Salonik podczas uroczystości upamiętniających ludobójstwo Greków Pontyjskich.
Wydawałoby się, że podczas ceremonii przypominających o zbrodniach popełnionych przez Turków na Grekach z Azji Mniejszej „prawdziwi patrioci” winni w milczeniu uczcić ofiary. Nic bardziej mylnego. Sympatycy skrajnie prawicowej, nieukrywającej faszystowskich sympatii partii Złoty Świt przybyli na uroczystość w Salonikach, by zaatakować 75-letniego burmistrza Janisa Butarisa.
Jak relacjonował na łamach „Al-Dżaziry” fotograf Kostas Tsakalidis, który był naocznym świadkiem zdarzenia, do starszego mężczyzny podbiegła, głośno pokrzykując, grupa mężczyzn. Mieli oni do burmistrza pretensje o wspieranie inicjatyw na rzecz społeczności LGBT i sekowanie nacjonalistycznych klubów piłkarskich, zarzucali mu „niewłaściwe” poglądy w sprawie nazwy państwa Macedonia (Grecja upiera się, by na arenie międzynarodowej funkcjonowało ono jako Była Macedońska Republika Jugosławii, bo nazwę Macedonia chce rezerwować dla swojej krainy historycznej), a nawet… protureckość. Butaris został powalony na ziemię, potem obrzucony butelkami i skopany.
Thessaloniki Mayor Yiannis Boutaris injured after 'fascist assault’ in Greece https://t.co/j44xh0ZjTc pic.twitter.com/Fjbf8THdDG
— Al Jazeera English (@AJEnglish) 20 maja 2018
Świadków zdarzenia szczególnie oburzył fakt, że nikt ze znajdujących się w pobliżu policjantów ochraniających patriotyczną uroczystość nie zareagował od razu na akt agresji.
Neonaziści ze Złotego Świtu z entuzjazmem przyjęli pobicie „mało patriotycznego” burmistrza. Na swojej stronie internetowej opublikowali oświadczenie, w którym twierdzą, że obecność Butarisa była profanacją uroczystości i bardzo dobrze się stało, że padł on ofiarą „gniewu ludu”. Słowa potępienia padły za to ze strony organizacji Greków pontyjskich, gospodarzy uroczystości w Salonikach, którzy stanowczo odcięli się od faszystów, a ponadto ze strony pozostałych głównych greckich partii politycznych.
Słowa potępienia to jednak stanowczo za mało – brak prawdziwej politycznej alternatywy sprawia, że coraz więcej zdesperowanych Greków patrzy przychylnie na organizacje skrajnie prawicowe. Liczba aktów przemocy z ich strony również rośnie.