„Powstałe na początku XIX wieku państwo greckie jest metysażem kulturowo-politycznym cywilizacji prawosławnej, rosyjskiej i bizantyjskiej proweniencji oraz cywilizacji Imperium Osmańskiego. Odmienność jasnowłosych Achajów, tych spod homerowskiej Troi, od współczesnych Greków jest tego tylko zewnętrznym papierkiem lakmusowym, gdyż ci ostatni są w lwiej części potomkami najeźdźców tureckich” – pisze Arkadiusz Stempin w TOK FM, w ten sposób udowadniając tezę, że Grecja nie należy do rodziny europejskiej i że w związku z tym nie zasługuje na europejską solidarność. Grek jest obcym, osmańskim przybyszem. Pisze to nie w „Naszym Dzienniku”, nawet nie w pisemku typu „wSieci”, ale w liberalnym, w teorii antyksenofobicznym medium.
Okazuje się, że w przypadku Grecji argumenty wprost rasistowskie i ksenofobiczne pojawiają się szybciej, niż zdążysz powiedzieć „kalimera”. Portal „NaTemat” w poświęconych Grecji paszkwilach przedrukowuje obrazki austriackiej radykalnej, rasistowskiej prawicy, na której „leniwy Grek”, wylegujący się na hamaku z garścią euro w ręku, ma kolor skóry wyraźnie ciemniejszy niż Polacy czy Austriacy.
Polskie media kompletnie zignorowały fakt, że w obronie Grecji stanęło już dwóch noblistów z dziedziny ekonomii – Paul Krugman i Joseph Stiglitz, a także uważany do niedawna za papieża neoliberalizmu Jeffrey Sachs. W opowiadaniu o domniemanym „lenistwie” nie podaje się kompletnie żadnych danych ekonomicznych, cały ciężar przesuwając na emocje i poczucie wyższości, chęć upokorzenia i ukarania dehumanizowanych mieszkańców Aten. W mediach nie znajdziemy żadnych danych makroekonomicznych, takich jak wielkość greckiego sektora publicznego, wydatki na pomoc społeczną czy średnia długość pracy. Wszystkie mówią jednoznacznie, że ani grecki socjal, ani wyobrażone lenistwo nie są przyczyną kryzysu, ale obrazka leniwego Greka nie trzeba uzasadniać faktami. Przecież wszyscy wiedzą, jak jest. Tak jak wszyscy wiedzą, że Żydzi śmierdzą i kłamią.