Site icon Portal informacyjny STRAJK

„GW”: komendanci „od Stachowiaka” mają się świetnie

„Gazeta Wyborcza” zbadała, co stało się z komendantami policji odpowiedzialnymi za śmierć Igora Stachowiaka na komisariacie. Okazuje się, że nie ponieśli odpowiedzialności, dostali wysokie odprawy oraz pójdą na emerytury, pomimo prowadzenia postępowań dyscyplinarnych.

Komisariat Wrocław-Krzyki / policja.pl

Czterem komendantom władza pozwoliła uniknąć odpowiedzialności za śmierć chłopaka i ukrywanie całej sprawy przez blisko rok. Arkadiusz Golanowski, komendant wojewódzki policji, jego zastępca Piotr Niziołek oraz dwaj komendanci miejscy z Wrocławia: Dariusz Kokornaczyk i Arkadiusz Małecki odeszli z policji na własną prośbę.

Po emisji materiału o skandalu na komisariacie przy Trzemeskiej wszyscy wyżej wymienieni poszli na zwolnienia, przedtem złożyli prośby o przejście na emeryturę.

„Odwołani komendanci nie tylko uniknęli odpowiedzialności, ale na zakończenie służby otrzymali odprawy wy wysokości sześciomiesięcznego uposażenia, czyli od 45 tys. (komendant miejski) do 60 tys. zł (wojewódzki). Zdymisjonowany komendant Golanowski jeszcze do września będzie dostawał świadczenie w wysokości 100 proc. ostatniego uposażenia” – pisze „Wyborcza”.

W policji nie pracuje dziś żaden funkcjonariusz zamieszany w sprawę Stachowiaka. W maju 2016 r. na komisariacie przy Trzemeskiej stanowiska stracili komendant dolnośląskiej policji, jego zastępca ds. prewencji i komendant miejski we Wrocławiu. Polsat donosi, że Biuro prasowe Komendy Głównej Policji, pytane o losy innych zdymisjonowanych policjantów, twierdziło, że przeszli na emeryturę, co nie do końca było prawdą: cześć nadal pracowała, a część awansowała nawet do Komendy Głównej Policji.

We wrześniu 2017 Mariusz Błaszczak twierdził w Radiu Zet, że „uciekli na zwolnienia lekarskie”. – Mają niestety takie prawo, zachowali się niehonorowo, to można powiedzieć wprost – powiedział, dając dowód swojej bezradności. W momencie przejścia na emeryturę, postępowania dyscyplinarne wygasają. Nie można ich bowiem prowadzić wobec kogoś, kto już nie jest policjantem.

Exit mobile version