Kandydatka centrolewicy Sandra Torres wygrała pierwszą turę wyborów prezydenckich w Gwatemali. Dla byłej pierwszej damy, działaczki na rzecz praw kobiet i zrównoważonego rozwoju to drugie podejście do wyborów głowy państwa.

Pierwsze, w 2015 r., Torres przegrała – zdobyła ostatecznie 32,56 proc. głosów i wyraźnie ustąpiła aktorowi Jimmy’emu Moralesowi, startującemu z ramienia prawicowej Konwergencji, partii gospodarczo neoliberalnej i obyczajowo konserwatywnej, sponsorowanej przez wielki biznes. Czy tym razem będzie lepiej? Na razie po podliczeniu głosów z blisko 95 proc. lokali wiadomo, że kandydatka centrolewicowej, ekologicznej i feministycznej Narodowej Unii Nadziei zdobyła w pierwszej turze nieco ponad 25 proc. poparcia. Drugi, konserwatysta Alejandro Giammattei, zdobył 14,1 proc.

Sandra Torres jest zasłużoną działaczką na rzecz praw kobiet, jako pierwsza dama (była żoną prezydenta Gwatemali Alvaro Coloma, z którym rozwiodła się, by móc wejść do polityki samodzielnie – w przeciwnym razie byłoby to w Gwatemali bezprawne) patronowała również inicjatywom na rzecz walki z ubóstwem, rozwijania oświaty i poprawy jakości opieki medycznej. W kampanii wyborczej mówiła wiele o zrównoważonym rozwoju i wypracowywaniu rozwiązań korzystnych dla wszystkich: mieszkańców miast i wsi, pracowników i przedsiębiorców. Podkreślała też, że jej celem jest uczynienie Gwatemali państwem bezpiecznym i gwarantującym obywatelom pewien poziom dobrobytu.

Przewaga Torres nad prawicowymi rywalami może jednak szybko stopnieć. Jej konkurent w drugiej turze praktycznie na pewno przejmie 11 proc. głosów, które padły na drugiego konserwatywnego kandydata, Edmonda Muleta. Prawicowcy grają przede wszystkim hasłami ograniczania migracji i uelastyczniania rynku pracy, co ma doprowadzić do zmniejszenia bezrobocia. Torres też mówi o tworzeniu miejsc pracy, by gwatemalczycy nie migrowali masowo z kraju, chce jednak rewidować neoliberalną politykę, a nie ją kontynuować.

Jej rywale chcą też kontynuować linię polityczną prezydenta Moralesa, który sam kandydować nie może. Odchodzi zresztą z urzędu w atmosferze skandalu – zaczynał rządy od obietnic walki z korupcją, a potem sam zmagał się z podobnymi zarzutami. Gdyby na jego miejsce przyszedł Giammattei, byłby godnym następcą – to były szef gwatemalskich więzień oskarżony o nadużycia i przemoc (w tym udział w pozasądowych zabójstwach).

Druga tura wyborów w siedemnastomilionowym państwem w Ameryce Środkowej przypada 11 sierpnia.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

USA: prawo do aborcji już nie jest powszechne

O tym mówiło się od miesięcy. Konserwatywny Sąd Najwyższy USA głosami sędziów mianowanych …