Jestem jednak człowiekiem naiwnym. Pochopnie sądziłem, że w czasach, kiedy bardzo potrzebna jest wewnątrzgatunkowa solidarność, ludzie, których poglądy sytuują ich poza kręgiem ludzi cywilizowanych, okażą choć tyle wstydu, by wstrzymać się z ich publiczną prezentacją. Pomyliłem się.
Hajdarowicz jednak uznał, że to wcale nie jest obciach, lecz nobilitacja. Nie to, że mogłem czegoś innego oczekiwać od zoologicznego neoliberała poza propozycjami wzmacniającymi podział świata na nur für bogatych i untermenschów, którzy mają zapierdalać za miskę ryżu, ale zawsze trochę przykro tracić złudzenia. Krawat i plantacja palm kokosowych na własność nie czynią z posiadacza tych przedmiotów człowieka, któremu chciałoby się rękę podać. Niemieckich pojęć wziętych z czasów niemieckiej okupacji Polski użyłem nieprzypadkowo.
Propozycje Hajdarowicza ocenił trafnie Adrian Zandberg i nie ma co się powtarzać. Jedyne, na co chciałem jeszcze zwrócić uwagę w stanowisku szefa rady Nadzorczej Gremi Media to łatwość, z jaką chce spychać ludzi na dno upodlenia. Propozycje zawieszenia Kodeksu Pracy są istotą takiego myślenia. Nie chce mi się argumentować, że przepisy tego aktu prawnego są, dosłownie, napisane krwią robotników, którzy własnym życiem płacili za to, by wyrwać się ze stanu zezwierzęcenia. Hajdarowicz i tak tego nie zrozumie, jego mózg nie obejmuje takich pojęć jak godność człowieka pracy najemnej.
Wynurzenia Hajdarowicza to typowe okno Overtona. Polega ta idea na tym, najkrócej rzecz ujmując, by wrzucić do społecznego dyskursu treści społecznie nieakceptowalne po to, by odpowiednio sterując dalszymi wypowiedziami doprowadzić je do stanu akceptowalnych, popularnych i legalnych.
Bo tez w rzeczy samej: teksty Hajdarowicza brzmią koszmarnie. No jakże to: ludzie mieliby pracować po 16 godzin, można by zatrudniać dzieci, a kobiety w ciąży miałyby nosić ciężary, jak się panu pracodawcy spodoba? Nikt rozsądny tego nie poprze. Owszem, być może, na początku. Ale potem ktoś wyrazi poparcie dla tych tez, ktoś inny powie, że nie są takie głupie, ktoś następny wyrazi swe gorące poparcie. To już się dzieje.
„Zawsze ceniłem ludzi mających dość jaj aby pójść pod prąd. W przeddzień depresji gospodarczej, polecam kolejny odważny głos poważnego polskiego biznesu”. To słowa Radka Sikorskiego, byłego ministra obrony narodowej, marszałek Sejmu, minister spraw zagranicznych, do niedawna wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. To nie byle kto. Sikorski, mocny człowiek PO, popiera zatem poglądy, cofające prawa pracownicze do XIX wieku. Niebawem pewnie dołączą następni. To kwestia czasu.