Przedstawiciele Grupy Granica, która od początku kryzysu migracyjnego niesie pomoc uchodźcom i migrantom w rejonie polsko-białoruskiej granicy i monitoruje sytuację na niej, zamierzają zawiadomić Międzynarodowy Trybunał Karny o możliwym łamaniu praw człowieka przez władze białoruskie. Na konferencji prasowej przed KPRM mówił o tym przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W jej ocenie na granicy mogło dojść do najpoważniejszych naruszeń.
Jak wyjaśnili przedstawiciele grupy podczas konferencji prasowej przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, działania władz białoruskich w związku z kryzysem migracyjnym mogłyby stać się przedmiotem zainteresowania Międzynarodowego Trybunału Karnego nawet pomimo faktu, że Białoruś nie jest stroną Statutu Rzymskiego. Maciej Nowicki w imieniu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazał jako możliwą podstawę fakt, że kryzys migracyjny rozgrywa się bowiem nie tylko na terytorium Białorusi, ale też Polski, Litwy i Łotwy. A one stronami statutu już są. Fundacja zamierza złożyć przeciwko władzom białoruskim stosowny wniosek do MTK i zachęciła do podobnego kroku również państwa polskie i litewskie.
Polska współodpowiedzialna?
Aktywiści wskazali, że otrzymują od migrantów liczne sygnały o przemocy ze strony służb białoruskich. Chodzi o pobicia czy przetrzymywanie nad granicą bez dostępu do wody pitnej, żywności i opieki medycznej. I właśnie takie zachowanie białoruskich pograniczników ma być jedną z podstaw wniosku o oskarżenie władz białoruskich o wielokrotnie łamanie praw człowieka.
Grupa Granica zaznaczyła, że w ewentualnym postępowaniu badane byłoby również zachowanie służb polskich: co robiły one, widząc, że po drugiej stronie granicy ludzie są przetrzymywani w lasach (bo uniemożliwia im się wycofanie w głąb Białorusi) w skrajnie trudnych warunkach. Przede wszystkim jednak Międzynarodowy Trybunał Karny musiałby ocenić postawę Polski wobec tych migrantów, którzy już przekroczyli polską granicę. W przypadku osób, które błąkały się po lasach, a potem były przepychane na Białoruś i znowu pozostawiane w lesie, wchodziłoby w grę nawet naruszenie prawa do życia.
– To eskalacja kryzysu wyreżyserowana i kontrolowana przez prezydenta Białorusi. Natomiast nie mamy wątpliwości, że my jako państwo polskie mamy narzędzia, żeby zapobiec kryzysowi humanitarnemu i śmierci na granicy – oceniła Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber.
To sprawa Europy
Grupa Granica wezwała rząd do podjęcia prawdziwego dialogu z Unią Europejską w sprawie granicy, przyznania, że nie jest to tylko wewnętrzna sprawa Polski. Powtórzyła również apel o dopuszczenie na granicę organizacji niosących pomoc humanitarną oraz dziennikarzy. Odrębny apel, do samej UE, wystosował Maciej Nowicki, prosząc o prawdziwą wolę rozwiązania kryzysu.
Działacze Grupy wyjaśnili również ideę korytarzy humanitarnych, o które apelują o kilku dni. Stwierdzili, iż Polska, w porozumieniu z UE, powinna otworzyć dodatkowe punkty bezpiecznego przekroczenia granicy w tych miejscach, gdzie zebrały się duże grupy uchodźców i migrantów. Tam też każda osoba przekraczająca granicę powinna mieć możliwość złożenia wniosku o ochronę międzynarodową i otwarcia tym samym procedury uzyskiwania legalnego pobytu w Polsce.