Na ulicach Barcelony znów wyrosły barykady z hasłami „Śmierć hiszpańskiemu reżimowi”. Rolę iskry, która rozpaliła nastroje, odegrała sprawa rapera Pablo Haséla, skazanego na więzienie za „pochwałę terroryzmu” w tekstach utworów oraz „obrazę monarchii” we wpisach na Twitterze.
We wtorek wieczorem na demonstracje wyszły tysiące ludzi. Najpierw w Barcelonie, potem w kolejnych miastach, w Katalonii i poza regionem. Ci zdecydowani na pokojowy protest skandowali hasła i eksponowali transparenty z hasłem „Wolność dla Pablo Hasela”. Bardziej radykalni wznieśli barykady, rzucali kamieniami i butelkami w policję, wołali „Śmierć hiszpańskiemu reżimowi” i podpalali kosze na śmieci. Policja spacyfikowała demonstrantów, odrzucając w ich stronę różne przedmioty i używając pałek. Podczas zamieszek uszkodzonych zostało kilka siedzib banków i sklepów, a także komisariaty w centrum Barcelony. 14 uczestników protestu zostało aresztowanych.
Równie dramatyczne sceny rozegrały się na ulicach katalońskiej Lleidy, gdzie w przepychanki z policją wdało się kilkaset osób. Niespokojnie było również w Gironie i Walencji; tam demonstrantów było mniej, ale nie kryli swojego negatywnego stosunku do mundurowych.
W obronie Pablo Hasela protestowano również w sobotę i niedzielę, bezpośrednio po tym, gdy policja w pełnym rynsztunku wyprowadziła go z terenu kampusu uniwersyteckiego w Lleidzie, by odwieźć go do więzienia. Muzyk ma tam odbyć karę dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności za obrazę monarchii oraz wychwalanie terroryzmu. Taki wyrok zapadł w jego sprawie w 2018 r. Dowodami w sprawie obrazy monarchii były tweety Hasela, w których nazywał króla Hiszpanii mafijnym bossem, a policję oskarżał o torturowanie i zabijanie migrantów. W lutym 2021 r. Hasel miał zgłosić się dobrowolnie do więzienia, lecz odmówił i zabarykadował się na terenie uczelni w swoim rodzinnym mieście razem z grupą 50 zwolenników. Tłumaczył, iż tym gestem zamierzał zmusić państwo hiszpańskie do pokazania swojej prawdziwej, pełnej przemocy i tylko z pozoru demokratycznej twarzy. Gdy wyprowadzano go z kampusu, wołał: „Śmierć państwu faszystowskiemu!”.
Dla części hiszpańskiej młodzieży raper stał się symbolem wolności słowa i buntu przeciwko niesprawiedliwemu systemowi. W wielu miastach jeszcze w trakcie jego procesu powstały murale z jego wizerunkiem i słowami poparcia. Hasel stawał przed hiszpańskimi sądami kilka razy. W 2014 r. skazano go na dwa lata w zawieszeniu za pochwałę terroryzmu, wyrażoną w jego tekstach, których bohaterami były Grupy Oporu Antyfaszystowskiego 1 Października, Frakcja Czerwonej Armii, katalońskiej Terra Lliure czy ETA. W tym samym roku raper został zatrzymany, gdy razem z innymi zwolennikami radykalnej lewicy zaatakował grupę sympatyków skrajnie prawicowej Platformy dla Katalonii. W 2016 r. został skazany za oblanie płynem czyszczącym dziennikarza publicznego katalońskiego kanału regionalnego TV3.
Dla ponad stu hiszpańskich artystów i polityków posłanie go za kratki za obrazę monarchii to jednak zdecydowana przesada i złamanie prawa do wolności słowa. Pod listem w obronie rapera podpisał się m.in. Pedro Almodovar, po jego stronie staje lewicowe Podemos, jeden z członków rządzącej koalicji centrolewicowej. Także Amnesty International apeluje do hiszpańskich władz, by wypuściły Hasela – organizacja broniąca praw człowieka przekonuje, że za żadne teksty piosenek czy wpisy w mediach społecznościowych, nawet szokujące, nie powinno skazywać się na więzienie. Zaznacza przy tym, że hiszpańskie prawa zakazujące obrażania króla i monarchii oraz pochwały terroryzmu są nad wyraz szerokie. Karalne powinno być jedynie bezpośrednie nawoływanie do przemocy – twierdzi AI.
No one should face criminal prosecution only for expressing themselves on social media or for singing something that may be distasteful or shocking. Expressions that do not clearly and directly incite violence cannot be criminalized. pic.twitter.com/S9Iu7vh3c7
— Amnesty International (@amnesty) February 16, 2021