Policja zaatakowała hutników w Kraju Basków, protestujących przeciwko zmuszaniu ich do powrotu do pracy, podczas gdy szaleje pandemia COVID-19. Rząd Hiszpanii zapowiada ograniczenie praw pracowniczych, gdy okres kwarantanny minie.

Hiszpania jest jednym z krajów najciężej dotkniętych pandemią. W chwili obecnej zanotowano 85 tys. przypadków zakażeń oraz prawie 7 tys. zgonów. Ilość ofiar śmiertelnych jest już dwa razy wyższa od tej, którą zanotowano w Chinach.

Koalicyjny rząd Hiszpanii składający się z Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej (PSOE) i drobnomieszczańskiej partii Podemos wprowadził w życie surowe ograniczenia, zakazując zgromadzeń i poruszania się w innym celu niż do miejsca pracy lub, by zrobić zakupy.

Socjaldemokratyczny rząd ugina się jednak coraz bardziej pod dyktatem banków i firm, które żądają, by ich pracownicy wrócili do pracy. Nawet gdy nie wykonują pracy niezbędnej do tego, by zaopatrzyć ludność w dobra pierwszej potrzeby.

W miniony piątek w samo południe zbuntowali się pracownicy baskijskiej huty Sidenor, protestując przeciwko nakazowi ich powrotu do pracy. Jest to efekt apelu baskijskich związków zawodowych zatytułowanego Haserre Gaude (w języku baskijskim – jesteśmy rozgniewani). Związkowcy poinformowali, że ich celem jest wymuszenie na rządzie gwarancji „by zdrowie publiczne było traktowane priorytetowo w przeciwieństwie decyzji pracodawców i rządów o priorytetowym traktowaniu interesów gospodarczych”.

Gdy robotnicy rozpoczęli protest, natychmiast interweniowała baskijska policja regionalna Ertzaintza, rozbijając go. Pracownicy wzywali policjantów do tego, aby zweryfikowali warunki, w jakich pracują i porównali je z propagandą, którą głoszą rządzący.

Symbolem bezsensowności polityki, która prowadzi hiszpański rząd, było zatrzymanie przez policję jednego z pracowników, którzy dojeżdżał do pracy na swoim rowerze. Policja chciała ukarać go grzywną, twierdząc, że jego jazda była nielegalna i złamała ograniczenia wynikające ze stanu wyjątkowego wywołanego pandemią. Pracownik odpowiedział, że jedzie do pracy, co nie jest zakazane. Przy okazji wezwał policjantów, by udali się do jego fabryki i sprawdzili warunki, w jakich on i inne osoby zmuszone są pracować.

Na całym świecie pracownicy i reprezentujące ich związki zawodowe zadają sobie pytanie, na ile sensowne jest wprowadzanie drastycznych ograniczeń swobód obywatelskich (zakaz wychodzenia z domu, poruszania się, przebywania w grupie), jeśli jednocześnie zezwala się milionom ludzi na pracę obok siebie na niewielkiej przestrzeni, często bez zapewnienia podstawowych środków bezpieczeństwa, co naraża ich na zachorowanie.

W Polsce szok wywołały filmy i zdjęcia z zakładów Amazona, na których widać, jak setki osób mija się codziennie na niewielkiej przestrzeni albo jada na zatłoczonej stołówce.

Przeciwko pracy w niebezpiecznych warunkach w USA protestują pracownicy sanitarni, stoczniowcy, pracownicy tranzytu, pracownicy drobiu i magazynierzy. W Wielkiej Brytanii strajkują pracownicy pocztowi, we Francji kierowcy autobusów i fabryk samochodowych. Podobnie w Hiszpanii i w Kanadzie.

Dzień po starciu policji z pracownikami Sinedor hiszpański premier Pedro Sánchez (PSOE) wezwał wszystkie osoby wykonujące nieistotne prace do pozostania w domu do 9 kwietnia. Jest to efekt tego, że śmiertelnych ofiar koronawirusa wyniosła prawie 1 tys. osób jednego dnia.

Wcześniej jednak rząd Sancheza ignorował postulaty formułowane m. in. przez hiszpańskich naukowców, aby w regionach najbardziej dotkniętych pandemią dokonać całkowitego zamknięcia fabryk.

Rząd PSOE-Podemos zobowiązał się już przeznaczyć 200 mld euro na ratowanie banków i dużych korporacji, jednocześnie oferując żałosne 17 mld euro na zasiłki dla bezrobotnych. Po zakończeniu narodowej kwarantanny przedstawiciele rządu zapowiadają też, że pracownicy przebywający obecnie w domach na przestojach stracą częściowo prawa do swoich urlopów, będą mieli wydłużone godziny pracy oraz dodatkowe godziny nieodpłatnego wynagrodzenia.

Światowa pandemia ujawnia, w myśli przysłowia, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, które z ugrupowań uważających się za lewicowe naprawdę reprezentuje interesy ludzi pracy, a które interesy kapitału.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A czego się można spodziewać po „socjalSZOWINISTACH” nazywających się socjaldemokratami.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…