To była jedna z pierwszych decyzji nowego rządu hiszpańskiego. Premier Pedro Sanchez z partii socjalistycznej (PSOE) ogłosił w zeszłym miesiącu zamiar usunięcia grobu faszystowskiego „generalissimusa” Francisco Franco z Doliny Poległych – olbrzymiego mauzoleum dyktatora zbudowanego przez 20 tys. więźniów politycznych w latach 1940-1959. Rodzina Franco protestuje, a w Madrycie i innych miastach na budynkach ukazały się napisy „Precz od Doliny!”
„Hiszpania nie może sobie pozwolić, jako solidna europejska demokracja, na symbole dzielące społeczeństwo” – mówił w czerwcu premier Sanchez, podkreślając, że takie mauzoleum byłoby „niewyobrażalne” we Włoszech, czy w Niemczech. Ekshumację i przeniesienie resztek Franco do rodzinnego grobu na cmentarzu Pardo pod Madrytem przewidziano na lipiec.
Dolina Poległych (Valle de los Caidos) to benedyktyński kościół wyryty w skale z górującym, widocznym z bardzo daleka 150-metrowym krzyżem, ok. 50 km na północ od Madrytu. Kompleks powstał dzięki prawie 20-letniej pracy niewolniczej obrońców republiki po hiszpańskiej wojnie domowej (1936-1939) wygranej przez zwolenników Franco. W nawie świątyni są dwa groby: Jose Antonio Primo de Rivery – założyciela Falangi (partii faszystowskiej), rozstrzelanego przez republikanów w 1936 r., i generała Franco, zmarłego w 1975 r. po dziesięcioleciach niepodzielnego rządzenia Hiszpanią.
W jego mauzoleum złożono też ciała ok. 27 tys. frankistowskich kombatantów i ok. 10 tys. ich republikańskich przeciwników, gdyż dyktator wyobraził sobie, że będzie to również pomnik „pojednania narodowego” pod jego władzą. By zrealizować ten pomysł, ciała republikanów hurtowo ekshumowano ze zbiorowych grobów i cmentarzy nie powiadamiając rodzin.
Dolina Poległych to symbol „doskonałej symbiozy” (jak mówił sam Franco) Kościoła katolickiego i lokalnego faszyzmu. Jest dziś miejscem odwiedzanym przez turystów i celem pielgrzymek zwolenników Franco. Groby de Rivery i generała są nieustannie pokryte świeżymi kwiatami. Do dziś nazwy wielu ulic w Hiszpanii to nazwiska członków faszystowskiej dyktatury.
Rodzina Franco jest zdecydowanie przeciwna przeniesieniu jego zwłok, podobnie jak Fundacja Francisco Franco, skupiająca tęskniących za dawnym reżimem. Argumentują, że grób dyktatora podlega kościelnemu prawu kanonicznemu, co według nich uniemożliwi ekshumację.