Insynuacja, że premier obecnego rządu katalońskiego „mógłby skończyć” jak rozstrzelany w 1940 r. autor deklaracji niepodległości z 1934 r. Lluis Companys, wzbudziła w Hiszpanii żywe protesty.
Rzecznik rządzącej, prawicowej Partii Ludowej Pablo Casado zagroził śmiercią Carlesowi Puigdemontowi, szefowi katalońskiego rządu autonomicznego: „Miejmy nadzieję, że nic jutro nie zostanie zadeklarowane, bo osoba, która to zrobi, mogłaby skończyć jak ktoś, kto zadeklarował to 83 lata temu.” Chodzi oczywiście o deklarację niepodległości, która może zostać ogłoszona już we wtorek. 83 lata temu (w 1934 r.) niepodległość regionu ogłosił Lluis Companys, ówczesny szef autonomii, skazany najpierw na 30 lat więzienia, a potem torturowany i rozstrzelany.
The war of words in Catalunya escalated today in an address from PP Spokesman Pablo Casado Blanco [who btw has a perfect name] pic.twitter.com/p8BYK6B30M
— totalBarça (@totalBarca) October 9, 2017
Companys ogłosił niepodległość Katalonii 6 października 1934 r., kiedy autonomia stanowiła część federalnej republiki hiszpańskiej. Był to wynik kryzysu politycznego, związanego z wejściem do rządu prawicy – wrogiej autonomii i reformie rolnej. „Niepodległość” była krótka.
Po zdobyciu Barcelony przez wojska generała Franco, Companys, skazany na 30 lat więzienia, uciekł do Francji. W 1940 r. niemiecka gestapo znalazła go w Bretanii i wydała frankistom. Po torturach, został rozstrzelany przez hiszpańskich faszystów 15 października tego samego roku w Barcelonie. Odmówił opaski na oczy. Przed egzekucją krzyknął „Za Katalonię!”. Jest bohaterem narodowym.
W Hiszpanii to porównanie zostało źle przyjęte, nie mówiąc o Katalonii. Szef Podemos Pablo Iglésias nazwał Casado „ignorantem lub nieodpowiedzialnym prowokatorem”. Inni uważają, że rzecznik post-frankistowskiej partii to raczej „piroman” lub po prostu „wariat”. Napięcie przed jutrzejszą, specjalną sesją katalońskiego parlamentu niestety wzrosło.