Site icon Portal informacyjny STRAJK

Hiszpańska lewica nie chce króla. „To my zostaliśmy wybrani przez lud”

twitter.com

Przeciwko obecności żywego reliktowi feudalizmu, czyli osoby króla, protestowali członkowie lewicowych ugrupowań podczas inauguracji kadencji parlamentu w Madrycie. Politycy Unidos Podemos nie wstali podczas wejścia Filipa VI na salę plenarną, a niektórzy z nich zaprezentowali koszulki z antymonarchistycznymi hasłami.

Filip VI z pewnością nie będzie wspominał miło wizyty w Kortezach. 71 lewicowych deputowanych zasiadających w łamach parlamentu z ramienia koalicji Unidos Podemos zademonstrowało swoją niechęć do monarchy i poparcie dla ustroju republikańskiego. Kiedy król pojawił się na sali, ze swoich miejsc wstali tylko posłowie prawicy i niektórzy reprezentanci autonomicznych regionów. Lewica oraz część regionalistów solidarnie powstrzymała się od czołobitności. Jeden z posłów zaprezentował flagę nawiązującą do tradycji przedwojennej republiki. Jeden z przywódców związkowych, Diego Camenero miał na sobie t-shirt z napisem „Nie głosowałem za żadnym królem”. Lider Podemos Pablo Iglesias podkreślił, że władza króla nie ma żadnej demokratycznej legitymizacji, w przeciwieństwie do wybranych przez wyborców przedstawicieli w parlamencie.
Filip VI zaangażował się w bieżące sprawy polityczne podczas trwającego niemal rok impasu politycznego. W Hiszpanii w ciągu pół roku dwukrotnie odbyły się wybory, które wygrała reakcyjna Partia Ludowa, jednak wynik nie pozwolił jej na rządzenie, nawet przy wsparciu koalicjanta – sponsorowanej przez banki partii Ciudadanos. Król uczestniczył w negocjacjach ze socjaldemokratami z PSOE. Ostatecznie deputowani tego ugrupowania nie zagłosowali przeciwko votum zaufania dla Mariano Rayoja, co pozwoliło liderowi prawicy uformować mniejszościowy rząd.
Exit mobile version