Wszyscy moi koledzy z redakcji Portalu Strajk uważają, że IKEA słusznie zwolniła pracownika, któremu zachciało się zacytować straszne fragmenty Biblii. Nie tylko oni zresztą. Nietrudno natrafić na znane osobistości lewicowe, dla których ów pracownik to „świr”, którego na dodatek należy „odizolować od normalnych ludzi.” Jeden z moich redakcyjnych kolegów wyszedł nawet z tezą, że ten pracownik to taki kretyn, że wybrał swoje cytaty „przypadkowo”. Wyobrażam sobie, jak „pan Tomasz” (tak tego człowieka nazywają media) zamyka oczy i otwiera Biblię na chybił trafił, by znienacka wcelować w jakiś werset. Można powiedzieć, że wygrał w lotto, bo wypadły mu akurat te zgodne z jego wizją świata.

Niewygodnie mi pisać votum separatum. Znalazłem się wśród tej mniejszości po naszej stronie politycznej, która próbowała rozplątać zagwozdkę moralno-polityczną „czy bronić praw pracowniczych homofoba?”, lub wręcz otwarcie komunikowała, że jest przeciw zwolnieniu „p. Tomasza” z pracy. Rzuciłem okiem, jak sobie z tym radzi mniejszość katolicka, ta „otwarta”, która nie idzie głównym nurtem naszego katolicyzmu, stojącego murem za wylanym z roboty. Chyba najbardziej symptomatyczny jest artykuł Damiana Jankowskiego z Więzi, który wyraźnie stawia owo rozłamowe pytanie: czy „obraźliwe” cytaty to „wystarczający powód do zwolnienia”? 

Pan Jankowski to spryciarz, nie daje na nie jednoznacznej odpowiedzi. Chce jedynie dać znać, że o tym myśli, ot, zasiewa wątpliwość, której nie ma episkopat. Mimo wszystko podoba mi się jego chrześcijański tekst, jeden z nielicznych, który zwraca uwagę, że nowotestamentowy werset „p. Tomasza” wcale nie dotyczy osób LGBT+. Oczywiście nie dodał, kogo dotyczy, bo pogorszyłby swoją sytuację i skomplikował całą sprawę, ale to zawsze coś. Co do tego drugiego cytatu, starotestamentowego, o śmierci za homoseksualizm, Jankowski raczej słusznie wytyka pracownikowi IKEI „fałszywą świadomość” i „iluzję”, w której on najprawdopodobniej tkwi. Przyznam, że z najróżniejszych, ryzykownych „psychoanaliz” tego tajemniczego pracownika, na które natrafiłem, ta wydaje mi się całkiem, całkiem, bo jednak pozostaje mglista.

Dla tych moich kolegów, którzy są na bakier z religią, wyjaśniam, że polski Kościół na szczęście nie propaguje takich cytatów ze Starego Testamentu (ST), nie usłyszy się ich z ołtarzy. W katolicyzmie ST jest traktowany trochę jak zgniłe jajko, trzeba być bardzo ostrożnym i kościół tego pilnuje, oczywiście dostając czasem zeza. Oficjalnie ST jest przydatny właściwie tylko dlatego, że – jak należy wierzyć – „zapowiada” Jezusa. Najczęściej na mszach czyta się więc Księgę Izajasza i tylko te fragmenty, których nie sposób się przestraszyć. Cóż, jak w innych częściach ST, i tam można bez problemu znaleźć wersety dające wizję świata, przy której Mein Kampf to tylko poczciwa bajka.

Te „szatańskie” dla radykalnej lewicy wersety oczywiście padają, rzadziej z ambony, częściej na różnych katolickich spotkaniach i „tajnych kompletach”. Ale nawet tam współczesnym radykalnym katolikom wpaja się na ogół, że jednak nie należy wersetu o karaniu śmiercią za homoseksualizm brać dosłownie. Ma on najwyżej wyraźnie wskazywać, że należy wierzyć, że homoseksualizm jest złem. Mówię to, bo wielu uważa naszego ikeowego biblistę za terrorystę-dżihadystę: może tak, może nie. Wczoraj mój kolega z redakcji, w komentarzu pod krwistym tytułem, krytykował oświadczenie polskiego episkopatu, które potępiało zwolnienie „p. Tomasza”. Jest w tym wszystkim coś z karnawałowej zamiany ról. Cytujemy kodeks pracy, by usprawiedliwić wyrzucenie z pracy, a prawica jest przeciw, z Kościołem na dokładkę. To nie takie częste, jeśli idzie o walkę o los zwykłego pracownika.

Bojan Stanisławski pisze, że zwolnienie za przerażające cytaty to „ustawicznie powtarzane kłamstwo”, że poszło o akt „dyskryminacji” zabroniony w kodeksie. Ale, czy ktoś, kto nie ma w miejscu pracy władzy nad nikim, może dyskryminować? Przyznam, że uważam reakcję IKEI za zbyt nerwową. Ona sama stanowi część tego karnawału, bo przecież swój marketingowy pinkwashing stosuje tylko w niektórych krajach, w innych nie afiszując niczego, co raziłoby przekonania w guście „p. Tomasza”. Lekceważenie pełnych hipokryzji chwytów marketingowych różnych koncernów jest nieracjonalne tym bardziej, gdy ma służyć krytyce jakichś obłudnych działań prawicy czy ruchów religijnych.

Najlepszym więc tekstem, jaki wydał z siebie Portal Strajk w tej sprawie jest dla mnie komentarz Piotra Nowaka. Mógłbym podpisać się pod całym, gdyby nie to, że Piotr popiera wyrzucenie z pracy objawionego homofoba. No i nie nazwałbym go jednak „prześladowcą”, coś mi tu z proporcjami nie tak. Dopóki nie wyskoczył ze swoimi cytatami, sprzecznymi z lokalną linią firmy, nikt na niego nie narzekał. IKEA miała do dyspozycji inne środki, które mogły go uspokoić.

Generalna idea „bronimy robotników przed kapitalistami pod warunkiem, że nie są homofobami lub mają inne wady poglądowe” wydaje mi się groteskowa, zawieszająca nasze przekonania w świecie czystych, niedościgłych idei, rodzaju religijnego. Może ludzie lewicy, którzy by hipotetycznie bronili „p. Tomasza”, mogliby wpłynąć na jego przekonania? Nigdy się tego nie dowiemy.

patronite  

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A może red. Szygiel wziąłby pod uwagę to czego zapewne nie znajdzie w dokumentach (nagany i inne kary dyscyplinarne są po roku usuwane z akt) że nie był to pierwszy taki wyczyn nawiedzonego katolika? Nikt u kogo pozostała choc szczypta tolerancji nie zamieści takiego wyboru cytatów. Spotkałem dotychczas jednego takiego kolesie, niejakiego Zdziska który gdy mocniej biblia stuknie go w główkę ląduje w zakładzie zamkniętym w Świeciu gdzie go podleczą i ponownie wypuszczają by śmiecił i bliźnim życie uprzykrzał. Wiara w te przekazywane z ust do ust opowieści, spisane pomiędzy rokiem 50-80 a 180 ne. legendy o mesjaszu i ich pierwsza część na której opiera się religia Mojżeszowa (ostatni raz edytowanej w I w p.n.e.) gdy jest bezrefleksyjna prowadzi di takich zachowań. Obecnie można na wielu forach spotkać kolesia podpisującego się Janek Wiśniewski i niosącego tą samą ,,dobra nowinę” co wzmiankowany Zdzisio. Nachalne narzucanie swojego jedynie słusznego poglądu ma już wyraz w kk, nie tylko w kp. I o tym radzę redaktorowi Szygielowi przed publikacją kolejnego bezmyślnego wystąpienia obrończego zaburzonego osobnika dobrze przemyśleć.

  2. Wg Biblii na początku było Słowo, które stało się Ciałem. Sądzę, że wpierw zawsze jest Myśl, potem Słowo, a efektem tego jest Czyn.
    *. *. *.
    Breivik też wpierw ogłosił swój manifest w sieci poprzetykany obficie cytatami o wartościach chrześcijańskich z Biblii, o potrzebie wytrzebienia białej (od zawsze) Europy z „lewactwa”. A potem była Utoya …..

  3. Wątpię, by Leński z Leninem, wzbogaceni nawet Trockim, mogli cokolwiek przetłumaczyć i wyjaśnić katolickiemu homofobowi.

    Na portalu queer.pl pojawił się komentarz, z którego zacytuję tylko cytat w nim umieszczony:

    “Nie wszystkie moje spotkania z katolikami były w ostatnich latach dobre. (…) Miałem jednak szczególną okazję porozmawiać z wysoce kompetentnym przedstawicielem Kościoła. Na pewnym międzynarodowym spotkaniu dziennikarzy, w czasie posiłku w przerwie, usiadł przy moim stoliku – całkiem przypadkiem – kardynał Paul Poupard, przewodniczący papieskiej Rady Kultury. Przedtem wygłosił do nas długi wykład o tym, jak serdeczną troską otaczał zawsze Kościół i otacza kulturę, sztukę i artystów. Skorzystałem z niecodziennej dla mnie okazji i zapytałem jego eminencję, czemu w wykładzie swoim nie wspomniał o istnieniu kiczu religijnego, który jest zjawiskiem rozpowszechnionym i bolesnym. Nie kryjąc gniewu odpowiedział, że interesują go tylko rzeczy piękne i chwalebne. Po czym nagle kardynał zaczął mówić o tym, czego za chwalebne nie uważał: o bezczelności homoseksualistów. O tym, że słowo ‘gay’ znaczy tyle, co ‘wesoły’, a tymczasem fakt istnienia gejów jest smutny. Wypowiedział się też kardynał niepochlebnie o ciele człowieka. Cytował zdanie Beaudelaire’a, wyrwane z kontekstu wiersza ‘La chaire est triste’ (‘Ciało jest smutne’). W krótkich słowach przewodniczący papieskiej Rady Kultury wyraził całą tradycyjną myśl – jak je nazywano – ‘kaznodziejstwa strachu’, potępienie ludzkiej cielesności i zmysłowości. Problemem kiczu religijnego nie miał zamiaru się zajmować.”

    Autorem powyższych słów jest Andrzej Osęka.

    I komentarz komentującego, pod którym się podpisuję:

    „Ja zawsze mówię: nie ma żadnej różnicy między Rydzykiem a Tischnerem, między Lemańskim a Hoserem, między Bonieckim a Oko. Różnice są tylko po to, by lepiej osaczyć owieczki. Gdy sytuacja stanie się bezpieczna dla mateczki kościoła, wszyscy – w naturalny sposób – grawitują w kierunku fundamentalnym, zapalając stosy i wycinając w pień opozycję. I żadnej pozytywnego projektu dla ludzkości, poza jednym: w przepaść, do boga.”

    Natomiast zgadzam się, że należy w środowiskach robotniczych, ale i młodzieży (LO, technika, uczelnie) prowadzić akcję uświadamiającą, animować grupy samokształceniowe. Bez tego oddamy walkowerem nie tylko wiek XXI, ale i następny.

    Jeśli przyszłość w ogóle będzie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…