– Chciałbym, aby w Radzie Warszawy wreszcie zasiadali ludzie pracy. Mamy informacje, że teraz połowa deputowanych to milionerzy – mówił Piotr Ikonowicz podczas spotkania zorganizowanego przez związkowców z OPZZ Mazowsze. Lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej i kandydat na prezydenta stolicy przedstawił swój pomysł na Warszawę.
Ikonowicz zaprezentował się tak jak zwykle – rzucał błyskotliwymi bon motami, na które sala reagowała spontanicznymi oklaskami, na poparcie swoich pomysłów podawał historie z życia zwykłych ludzi, którzy znaleźli się w kleszczach bezdusznego systemu oraz z przekonaniem powtarzał, że jako jedyny zwraca się do ludzi pracy, a nie klasy średniej. Nieco słabiej wypadł w momentach, gdy pytania dotyczyły konkretnych liczb, w tym środków budżetowych.
O to, skąd zamierza wziąć fundusze na realizację polityk i programów społecznych, zapytał go prowadzący spotkanie Piotr Szumlewicz, szef mazowieckiego OPZZ. Ikonowicz mówił o kluczowym znaczeniu walki z korupcją i “układem warszawskim”, który rządzi stolicą od czasów transformacji ustrojowej.
– Gdybyśmy zwalczyli korupcje, to pozwoliłoby uwolnić ogromne środki, które można przeznaczyć na cele społeczne – powiedział kandydat RSS. Pytany o szczegóły Ikonowicz nakreślił przeformułowanie celów. Mówił o zbytkach, jakimi są drogie wodotryski; podał także inny przykład złego ustawienie priorytetów, już znacznie mniej fortunny – ścieżki rowerowe.
– Na budownictwo mieszkaniowe miasto przeznaczyło 120 mln zł, a na ścieżki rowerowe 100 mln zł – mówił Ikonowicz.
Lewicowy kandydat zapowiedział, że jako prezydent skończy z umowami śmieciowymi w miejskich spółkach oraz ukróci proceder podwykonawstwa, który jego zdaniem walnie przyczynia się do degradacji standardów zatrudnienia.
– Kiedyś chciałem się spotkać z burmistrzem Woli, ale nie mogłem się do niego dostać, bo w korytarzu trwała pikieta pracowników budowlanych, którzy prowadzili remonty mieszkań miejskich, a byli zatrudnieni przez firmę, która wykonywała zlecenia dla miasta. Protestowali, bo szef im nie zapłacił – mówił Ikonowicz podając przykład dysfunkcji obecnych rozwiązań. Jego recepta jest prosta:- Chcemy wyeliminować pośredników, którzy zarabiają, leżąc i pachnąc, a na których działalności tracą wszyscy (…) Chcę aby miasto zatrudniało bezpośrednio, a warunki zatrudnienia, na umowie o pracę, były przykładem dobrego rodzaju stosunku pracy – perorował szef RSS.
Piotr Szumlewicz zauważył, że mankamentem programu Ikonowicza jest to, że dotyczy on bardzo małej grupy mieszkańców. – Czy w twoim programie nie powinny znaleźć się elementy, który uczyniłyby Warszawę miastem przyjemniejszym do życia? – zapytał szef OPZZ Mazowsze.
Ikonowicz odpowiedział, że gdyby starał się o głosy klasy średniej, to by takie postulaty podnosił, ale jego elektoratem są ludzie pracy.
– Są dwie Warszawy. Jest Warszawa, która sobie nie radzi i jest Warszawa, która po całym tygodniu pracy może sobie pobiegać czy pojeździć na rowerze (…) mieszkaniec Pragi Północ będzie żyć 17 lat krócej niż mieszkaniec Wilanowa – mówił Ikonowicz, akcentując, że takie nierówności są wynikiem złej polityki władz Warszawy. Jako przykład podał szkołę swojej córki, która uczęszcza do placówki na Powiślu. Szkoła oferuje uczniom szeroki wachlarz zajęć dodatkowych – tańce, kursy. Ikonowicz wskazał, że dzieci z biedniejszych dzielnic o takiej ofercie mogą pomarzyć. – Trzeba zasypać ranę, jaką jest Wisła, a można ją zasypać jedynie odpowiednią polityką społeczną – przekonywał przewodniczący RSS.
Innym przykładem niewydolności obecnego systemu według Ikonowicza są instytucje pierwszego kontaktu realizujące zadania polityki społecznej i socjalnej. – Bardzo wiele osób kwalifikujących się do pomocy społecznej nie przychodzi po pomoc, bo spotykają się w MOPSach z poniżającymi sytuacjami. Dlatego tam powinni pracować ludzie empatyczni. Tam powinni pracować ludzie, którzy rozumieją innych ludzi – zaznaczył dodając, że konieczne jest również zwiększenie budżetów tych instytucji. – W ośrodku Pomocy Społecznej w ubiegłym roku zabrakło środków na zasiłek pogrzebowy. “Żyć nie umierać” – ironizował Piotr Ikonowicz.
Kandydat zauważył też, że o ile Warszawa jest najbogatszych polskim miastem, to również jest najdroższym miejscem do życia w naszym kraju. Jakie są jego recepty? Zaproponował “dodatek warszawski” w wysokości 300 zł dla najuboższych mieszkańców. Mówił także o konieczności obniżenia czynszów w miejskich lokalach użytkowych, które obecnie kształtują się na horrendalnym poziomie, co niszczy drobnych handlarzy, przyczynia się do drożyzny, a sprzyja sieciom handlowym, które w ten sposób szczególnie w centrum miasta nie mają konkurencji.
Innym ważnym postulatem, o którym mówił Ikonowicz, jest prawo do ciepła. W obecnej sytuacji nie wszystkie mieszkania komunalne i socjalne są podłączone do sieci ciepłowniczej. Według Ikonowicza konieczna jest rozbudowa tego systemu, a w lokalach, w których jest tylko ogrzewanie elektryczne nie powinno się odcinać prądu za niezapłacone rachunki. Kandydat mówił również o odbudowie więzi społecznych, tworzeniu przestrzeni wspólnej, w której mogliby się odnaleźć zarówno ci lepiej, jak i ci gorzej sytuowani mieszkańcy Warszawy. – Chcemy Warszawy w której człowiek, który przejedzie z Pragi na drugi brzeg nie będzie się czuł jak nielegalny imigrant – powiedział Ikonowicz, a sala zareagowała aplauzem. Inny jego koncept w tej kwestii to zakaz grodzenia nowych osiedli.
Ikonowicz wyjawił, że jako prezydent zamierza zróżnicować czynsze w mieszkaniach komunalnych. Osoby o wyższym statusie majątkowym będą płacić więcej niż najbiedniejsi mieszkańcy.
Jeden z uczestników spotkania zaproponował utworzenie szpitala dla osób ubogich, bezdomnych i starszych, finansowego z pieniędzy miejskich, jako odpowiedź na nieludzkie i naznaczone klasizmem traktowanie w placówkach publicznych. Ikonowicz odpowiedział, że z bólem poparłby taki szpital, bo służba zdrowia powinna być finansowana z budżetu centralnego, a taki pomysł jest sprzeczny z jego spojrzeniem na system, ale zdaje sobie sprawę, że trzeba działać tu i teraz.
Kandydat wspomniał także o konieczności rozbudowy domów kultury, w których zajęcia byłyby bezpłatne, a także idei handlu warszawskiego – zamykania ulic na weekendy w różnych dzielnicach i organizowania tam targów.
Piotr Ikonowicz odnosząc się do wypowiedzi obecnego na spotkaniu kierowcy warszawskiego MZK zaskoczył mówiąc, że darmowa komunikacja miejska w Warszawie nie jest aktualnie osiągalna z uwagi na koszty. – Musielibyśmy poświęcić środki na inne ważniejsze cele społeczne – wskazywał lider RSS.
Piotr Szumlewicz z OPZZ zapytał kandydata o jego stosunek do zakazu handlu, dla którego alternatywą mogłaby być propozycja związkowców – dwuipółkrotność normalnej stawki. Pytanie odnosiło się do sytuacji, w której zakaz handlu nie obowiązywałby na terenie całego kraju, lecz decyzja o zamknięciu sklepów w siódmy dzień tygodnia należałaby do władz samorządowych.
– Zlikwidowano handel w niedzielę, nikomu się nic nie stało (…) Ja kieruję się opinią pracowników handlu, a przeważająca większość pracowników chciała mieć wolne niedziele. Ja jestem również za wolną sobotą – powiedział Ikonowicz.
Piotr Szumlewicz chciał się również dowiedzieć, co Ikonowicz myśli o wykupywaniu mieszkań komunalnych po obniżonej wartości. – Ktoś kupuje za 10 proc. mieszkanie, które należało do nas wszystkich. Za pięć lat może je sprzedać na wolnym rynku za wielokrotnie wyższą wartość. Nie widzę powodu, by z moich podatków wspierać taką spekulacje i żeby w ten sposób uszczuplano zasób komunalny – stwierdził Ikonowicz, dodając, że mieszkania komunalne nie powinny być dziedziczone, jeśli sytuacja socjalna nie kwalifikuje takiej osoby do korzystania z miejskiego zasobu.
Na pytanie Szumlewicza dotyczące ograniczenia ruchu w centrum miasta odpowiedział: – Szedłbym w kierunku zakazu ruchu w centrum, bo ograniczenie oznaczałoby, że wjadą tylko ekologiczne limuzyny bogatych mieszkańców, a hydraulik, który będzie jechał do klienta, nie wjedzie.
Pojawił się również temat janosikowego. – W obecnej postaci do tej idiotyzm – powiedział Ikonowicz, podając przykład burmistrza małej miejscowości, który za ten transfer zbudował bibliotekę swojego imienia. Według kandydata lewicy janosikowe powinno być przeznaczane na konkretne prospołeczne cele.