Site icon Portal informacyjny STRAJK

Internautki zasypały Szydło informacjami o swoim okresie

Akcja rozpoczęła się wkrótce po ogłoszeniu przez premier Beatę Szydło, że ta popiera całkowity zakaz aborcji, również w sytuacjach, kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu (też na dziecku czy na osobie z rodziny) albo kiedy zagraża życiu kobiety. O szczegółach swojego cyklu miesięcznego opowiedziało szefowej rządu już kilka tysięcy kobiet.

Wpisów na temat menstruacji pojawiło się na profilu premier Beaty Szydło już prawie 6 tys.

Wiele z nich jest anonimowych, inne są znane z mediów – jak choćby Agnieszka Ziółkowska, jedna z twarzy polskiego ruchu na rzecz dostępności zapłodnienia in-vitro, Anna Dryjańska, publicystka związana z Feminoteką czy Lalka Podobińska, działaczka Trans-Fuzji, organizacji działającej na rzecz osób transpłciowych i bliska współpracownica Anny Grodzkiej. Wpisów jest już prawie 6 tys.

Akcja jest jedną z wielu podjętych spontanicznie przez kobiety z różnych frakcji politycznych, w różnym wieku i o różnych poglądach po zapowiedziach wprowadzenia w Polsce jednej z najbardziej restrykcyjnych na świecie ustaw antyaborcyjnych. W niedzielę w całym kraju odbyło się kilkanaście manifestacji, powstał pomysł wysyłania pani premier wieszaków, uznawanych na całym świecie za symbol podziemia aborcyjnego. Polki, oburzone planowanym zamachem na ich podstawowe prawa, uznały też, że skoro państwo tak bardzo interesuje się ich narządami rodnymi, zasypią też Beatę Szydło relacjami ze swojego cyklu menstruacyjnego i planów reprodukcyjnych.

Polki nie wpadły na podobny pomysł pierwsze – szczegółowe informacje na temat obfitości krwawienia i długości cyklu Amerykanek otrzymał niedawno Mike Pence, gubernator stanu Indiana, który wprowadził niemal równie ostrą ustawę, zakazującą przerywania ciąży nawet w sytuacji, kiedy płód obciążony jest poważnymi wadami rozwojowymi. Mieszkanki Indiany posunęły się nieco dalej – zamiast relacjonować przebieg okresu w mediach społecznościowych, dzwoniły bezpośrednio do gabinetu gubernatora. Podobny los spotkał też Donalda Trumpa, po tym jak zasugerował rozmawiającej z nim dziennikarce, że sposób zadawania przez nią pytań wynika z faktu, że właśnie menstruuje. Wówczas artystka Sarah Levy zdecydowała się nawet na stworzenie portretu republikańskiego kandydata przy użyciu własnej krwi miesięcznej.

Exit mobile version