W dzisiejszym „SuperExpressie” naczelny historyk IPN oraz senator PiS, Jan Żaryn, twierdzi, że już wkrótce możemy spodziewać się odtajnienia dużej liczby zbiorów z lat 80. Szykuje się kolejny wysyp trupów z szafy.
„Otwarcie zbioru zastrzeżonego IPN pomoże rozwiać kilka legend, które narosły wokół tych dokumentów” – mówi historyk, nie mogąc doczekać się, aż poznamy prawdę o tym, „jak tworzył się w Polsce kapitalizm”.
„W PRL majątek narodowy nadzorowała PZPR, a narzędziem do jego obsługiwania kierowała też bezpieka cywilna i wojskowa. I w ten sposób tajniacy mogli przenosić to do nowych sfer prywatyzowanej gospodarki” – mówi gazecie Żaryn. I choć zapewnia, że ujawnione zostaną tylko te dokumenty, które „nie będą zagrażały bezpieczeństwu państwa”, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że pachnie to indywidualną, personalną zemstą: „Rozwiane zostaną też mity wokół powstania kilku polskich fortun”.
Prawica, odczuwająca wzmożony imperatyw akcentowania swojego antykomunizmu, już zaciera ręce. Piętnować będzie mogła już nie tylko funkcjonariuszy aparatu państwowego PRL, ale również wszystkich, którzy pomimo braku chwalebnej opozycyjnej przeszłości ośmielili się wejść w „nową erę” z więcej niż jednym tobołkiem, a nie daj Boże walizką pieniędzy. Możemy spodziewać się, że ujawnienie dokumentów uderzy w wybranych wrogów politycznych PiS. Daje to również praktycznie nieograniczone pole do popisu przy stawianiu zarzutów o obracaniu obcym kapitałem.
To wszystko stanie się możliwe dzięki zmianom w obowiązującej ustawie o IPN, który stanie się instytucją polityczną na usługach władzy. Radę IPN zastąpi Kolegium, powoływane przez Sejm. Również Sejm za zgodą Senatu wybierać ma od teraz prezesa tej instytucji.