Instytut Pamięci Narodowej w środku pandemii wszczyna ideologiczne wojny. Inspektorzy zaskarżyli decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, na mocy której uchylono decyzję wojewody śląskiego o wyburzeniu pomnika Bohaterów Czerwonych Sztandarów w Dąbrowie Górniczej.
Sprawa zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny. Ideologiczni oficerowie z IPN uważają, że monument, który od pół wieku jest symbolem Dąbrowy Górniczej, powinien zostać zburzony.
– Istnienie pomnika jest wręcz przejawem braku szacunku dla dorobku walki Polaków o wolność i niepodległość państwa i narodu polskiego oraz dla pamięci ofiar totalitaryzmu komunistycznego – powiedział „Gazecie Wyborczej” Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN.
– W wyniku kwerend archiwalnych ustalono, że pomnik odsłonięto w ramach obchodów 53. rocznicy Rewolucji Październikowej, co jasno wskazuje, z jakimi wartościami utożsamiali się jego inicjatorzy. Nie ustalono, żeby pomnik miał mieć jakikolwiek związek z wydarzeniami z 1905 r., które w sposób oczywisty stanowią jeden z wielu przykładów walki naszych rodaków z zaborcami, warty zachowania w naszej pamięci zbiorowej – uważa funkcjonariusz IPN.
Innego zdania są mieszkańcy Dąbrowy Górniczej, który w przeważającej większości chcą, aby pomnik pozostał w centrum ich miasta. Kategoryczne „nie” wyburzeniu obiektu mówi też prezydent DG Marcin Bazylak. – Zachęcam IPN do zapoznania się głębiej z historią naszego miasta. Może wtedy będzie łatwiej zrozumieć, czego symbolem stał się ten pomnik dla naszej społeczności. Stoi na placu Wolności i uważam, że nie jest to przypadek – mówi włodarz miasta w rozmowie z „GW”.
Pomnik, który tak uwiera ideologów z IPN jest w istocie upamiętnieniem uczestników Rewolucji 1905 roku. Widnieje na nim tablica z napisem „Bohaterom czerwonych sztandarów. Dąbrowiakom. Twórcom dziejów walk o narodowe i społeczne wyzwolenie”.
Kiedy wojewoda wespół z IPN wpisali go na listę obiektów podlegających zorganizowanej dewastacji w związku z uchwaleniem ustawy dekomunizacyjnej, w obronie monumentu stanęły władze miasta. IPN zignorował ich stanowisko, uparcie twierdząc, że pomnik chwali Rewolucję Październikową.
Ignorancję funkcjonariuszy IPN potwierdził WSA. który w uzasadnieniu wyroku z 22 stycznia br. zwrócił uwagę na „brak konsekwencji w stanowisku organu [IPN – przyp. red.], który powinien przedstawić jednoznaczną, przekonującą ocenę”. Sąd zarzucił też Instytutowi posługiwanie się „mało precyzyjnymi sformułowaniami”. Chodzi tu przede wszystkim o luki i nieścisłości w argumentacji IPN, jakoby odsłonięcie pomnika w listopadzie 1970 r. było wpisane w obchody wybuchu rewolucji bolszewickiej. Ponadto sąd stwierdził, że Instytut nie odniósł się rzeczowo do ekspertyz przedstawionych przez władze Dąbrowy Górniczej. Przypomnijmy, że miasto wskazało naukowe analizy wskazujące, że przy ocenie pomnika należy brać pod uwagę wydarzenia związane z niepodległościowymi dążeniami ruchu socjalistycznego w Dąbrowie Górniczej z roku 1905 oraz lat 1916 – 1918. Warto bowiem pamiętać, że nasze miasto na początku XX wieku było miejscem robotniczych wystąpień, których celem było odzyskanie państwowej suwerenności. Ich organizatorem była przede wszystkim Polska Partia Socjalistyczna”.
Instytut Pamięci Narodowej nie liczy się z faktami i zamierza walczyć do upadłego.
Pierwsza próba zamachu na pomnik bohaterów walk robotniczych miała miejsce w 1990 roku, kiedy antykomunistyczny reżim planował wyburzenie go za pomocą materiałów wybuchowych. Plan ten spalił na panewce dzięki oporowi mieszkańców Dąbrowy Górniczej.