Zaczęło się wczoraj: przyjechały buldożery, wojsko z ładunkami wybuchowymi, mieszkańców wyprowadzono na ulicę, dziennikarzy odepchnięto jak najdalej i wkrótce wielorodzinny dom runął. Dziś to samo. Izrael postanowił zniszczyć lub trwale uszkodzić 10 palestyńskich domów w okupowanej części Jerozolimy (Al-Kuds), bo stoją za blisko izraelskiego muru apartheidu. Okupanci dowolnie określają dozwolony dystans. „Chcę tu umrzeć” – krzyczał jeden z mężczyzn zabranych przez policję. Ponad 350 osób bez dachu nad głową.
Według ONZ, Izrael wyznacza szerokość strefy niezabudowanej na 100 – 300 metrów od muru. Chodzi o budowany od 2002 r. mur apartheidu wysokości dziewięciu metrów, z drutami kolczastymi i wysokimi strażnicami, długości ponad 700 km. 85 proc. muru, który miał oddzielać terytoria okupowane od Izraela, stoi na ziemiach palestyńskich. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał ten mur za całkowicie nielegalny, Izrael to zlekceważył.
Zdaniem Palestyńczyków mówienie o murze to pretekst do zmuszania ludzi do opuszczania okolic Jerozolimy, nielegalnie zaanektowanej przez kolonialne państwo żydowskie. „To operacja, która ma odciąć Jerozolimę od Betlejem” – mówił wczoraj członek rządu Autonomii Palestyńskiej Walid Assaf. Izraelczycy dali mieszkańcom 30 dni na wyprowadzkę, termin minął wczoraj. Sprzeciwianie się wyburzeniom grozi śmiercią.
ONZ stwierdziła wczoraj wieczorem, że „izraelska polityka niszczenia palestyńskiej własności nie zgadza się z
międzynarodowym prawem humanitarnym”. Unia Europejska (UE) wezwała izraelski reżim apartheidu do „natychmiastowego wstrzymania wyburzeń”, gdyż „osłabiają perspektywę pokoju”.
Ok. 20 dyplomatów, głównie z krajów UE, odwiedziło zagrożoną dzielnicę, by protestować. Zdaniem Amnesty International, wyburzenia stanowią część stałej polityki izraelskiej siłowego wyrzucania Palestyńczyków”.
W Teheranie ajatollah Ali Chamenei, przywódca polityczno-duchowy Iranu, też ostro potępił wyburzenia palestyńskich domów. Przyjmował delegację Hamasu z zamkniętej Strefy Gazy: – Iran z nikim nie żartuje na temat swego niezawodnego poparcia dla Palestyny. Jest tu całkowicie przejrzysty i jasny, nawet jeśli przyjazne nam kraje niekoniecznie podzielają nasz punkt widzenia. Poparcie dla Palestyńczyków jest jedną z przyczyn wrogości do naszej Republiki. Otóż żadne naciski, ni wrogość, nie osłabią irańskiego poparcia dla sprawy palestyńskiej. Za żadną cenę z niej nie ustąpimy, to kwestia naszej religii i przekonań ideowych – mówił.