Zarówno wojska izraelskie na północy kraju, jak i na okupowanych przez Izrael syryjskich Wzgórzach Golan pozostają w stanie najwyższej gotowości, tak samo jak armia syryjska i jej sojusznicy po drugiej stronie linii demarkacyjnej. Izraelski minister obrony Awigdor Liberman domaga się „wyrzucenia” Irańczyków z Syrii, gdzie pomagają walczyć z Państwem Islamskim. Iran próbuje ratować to, co zostało z umowy atomowej po wycofaniu się z niej Stanów Zjednoczonych.
Iran zaprzecza izraelskiej wersji wczorajszych wydarzeń w Syrii. Masowy ostrzał izraelski w Syrii miał według władz irańskich „fałszywy pretekst”, gdyż to nie irańska Brygada al-Kuds zaatakowała pozycje izraelskie na Wzgórzach Golan, lecz Syryjczycy, którzy próbowali odpowiedzieć na coraz częstsze bombardowania izraelskie. Według arabskiej prasy regionalnej, Syria uderzyła w instalacje izraelskiej jednostki specjalnej „9900” zajmującej się rozpoznaniem satelitarnym terytorium syryjskiego i koordynacją działań jednostek bojowych.
W Europie trwają wielostronne konsultacje na temat ewentualnej emancypacji naszego kontynentu w stosunku do Stanów Zjednoczonych, które stały się „nieprzewidywalne”. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała wczoraj, że „czasy, kiedy można było liczyć na Stany Zjednoczone, by nas chronić, minęły”. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker stwierdził, że „Waszyngton nie chce współpracować z resztą świata, jesteśmy na etapie, w którym powinniśmy zastąpić Stany Zjednoczone.”
Zerwanie umowy z Iranem szczególnie zaniepokoiło w Europie, bo dla wielu obserwatorów oznacza to obranie kierunku na kolejną wojnę. Po naciskach izraelskich Amerykanie wydali też praktycznie wojnę gospodarczą przeciw Unii. Brytyjski Financial Times wzywa dziś do antyamerykańskich „represji”, jeśli Waszyngton uderzy sankcjami w europejskie przedsiębiorstwa.