Operacja była rutynowa. Palestyńska wieś Abu Nuwar ok. 20 km na wschód od Jerozolimy została otoczona przez izraelskie wojska okupacyjne, by uniemożliwić jakiekolwiek protesty, potem wjechały buldożery i przejechały się po nowo wybudowanych klasach. Projekt szkoły był współfinansowany przez Unię Europejską, z największym wkładem Belgii. Od 2009 r. Izrael zniszczył ok. czterystu obiektów infrastruktury współfinansowanych przez Unię. Na celowniku tradycyjnie pozostają przede wszystkim szkoły.
Oficjalny powód jest ciągle ten sam: brak formalnego pozwolenia na budowę. Izraelczycy po prostu nie udzielają takich pozwoleń na terytoriach okupowanych, mogą najwyżej tolerować jakiś budynek lub nie (najczęściej nie).
Według oenzetowskiego koordynatora humanitarnego Roberto Valenta „Abu Nawar jest jedną z najuboższych społeczności Zachodniego Brzegu Jordanu i potrzebuje pomocy”. Jego zdaniem Izrael gwałci podstawowe prawa tej społeczności, bo przewiduje „transfer” [izraelska nazwa czystki etnicznej] miejscowej ludności w perspektywie wybudowania tu nielegalnej żydowskiej kolonii.
Szkoła dla dzieci z Abu Nawar została zrównana z ziemią już piąty raz. Mieszkańcy ciągle nie mogą się do tego przyzwyczaić. – Byliśmy zaskoczeni, kiedy buldożery pojawiły się o piątej rano, wsparte siłami okupacyjnymi ze śmigłowcami i policją. Weszli, ogłosili teren „zamkniętą strefą wojskową” i aresztowali tych, którzy próbowali dostać się do szkoły – mówił Daud Dżahalin z gminy palestyńskiej.
W grudniu zeszłego roku deputowani europejscy przedstawili premierowi Netanjahu, gdy przyjechał do Brukseli, symboliczną fakturę na 1,2 miliona euro za europejskie wkłady w palestyńską infrastrukturę humanitarną zniszczoną przez izraelskie władze okupacyjne. Bez żadnego rezultatu.
Saeb Erakat, sekretarz generalny Organizacji Wyzwolenia Palestyny, oświadczył, że tradycyjne burzenie szkół przez okupantów to obraz „poniżania przez Izrael prawa międzynarodowego”, którego celem jest „złamanie pragnienia wolności i życia Palestyńczyków”.