W przeciwieństwie do Michała Kamińskiego, w swoim najnowszym wcieleniu prezentującego się jako śpiewający „doradca premier Ewy Kopacz” – ja pękłam. Strategie kampanii wyborczych są zwykle poprzedzone wnikliwymi badaniami różnych agencji, w których zasiadają modnie ubrani ludzie w okularach z masywnymi oprawkami – i owi fachowcy zwykle każą politykom celować nieco poniżej poziomu umysłowego przeciętnego wyborcy. Tak, aby dopieścić grupę, do której przemówić mogą rytmy disco i wyzywanie adwersarza. To się dzieje przy każdych wyborach. Wszystkie plakaty z hasłami: „Łukasz Fiutek – kandydat z jajami” to (bez urazy!) zło konieczne, nie do uniknięcia.

A jednak mam poczucie, że w tegorocznej kampanii, najpierw prezydenckiej, a teraz parlamentarnej, eleganccy panowie strategowie w garniturach – niezależnie od tego, której ekipie doradzali – lotność potencjalnych wyborców  określili na poziomie nieszczególnie rozwiniętego czterolatka. A propos: zerkając jednym okiem na ekran telewizora, widzę właśnie premier Kopacz skandującą w Stargardzie Szczecińskim: „Raz! Dwa! Trzy! Zwyciężymy właśnie my!”. Przypominam, że internet nie zdążył jeszcze ochłonąć po heroicznym skoku pani premier na obcasach przez rów melioracyjny. A uwierzcie, że Ewa Kopacz jako Super Mario, Ewa Kopacz uciekająca przed husarią, czy Ewa Kopacz skacząca w górę po ataku Chucka Norrisa z półobrotu – to jedne z najłagodniejszych dla pani premier memów.

Sztabowcy PiS otworzyli restaurację „Ewa i Przyjaciele” z wyciętymi z papieru wielkimi postaciami polityków i polityczek Platformy. Lokal miał być świadectwem wstydu, jakim powinna się okryć partia rządząca. Wyszło tak samo kuriozalnie, jak konferencja prasowa zwołana przez Joannę Muchę, na której szefowa sztabu kipiała oburzeniem, że Prawo i Sprawiedliwość w swoim klipie wyborczym temat głodnych polskich dzieci zilustrowało zdjęciami rosyjskich fotografów, wziętymi z flickra czy innego stocka. Miało to wzbudzić w wyborcach przeświadczenie o manipulacji. Głodne polskie dzieci powinny być wszak zilustrowane autentycznymi fotkami małoletnich mieszkańców Podlasia wpieprzających autentyczny szczaw.

Ponieważ pierwsze przykazanie kampanii wyborczej 2015 mówi „postaw na kobiety”, Janusz Korwin-Mikke postanawia przebić wszystkich i twarzą swojej partii czyni Miriam Shaded. Ta żąda zakazania islamu i zrównania go z ideologiami totalitarnymi, takimi jak nazizm. Paweł Kukiz najpierw skarży się na Facebooku na brak zainteresowania dziennikarzy i wysyła szefa swojego sztabu, by pytał czekające na Ryszarda Petru ekipy telewizyjne, czy nie wolałyby przeprowadzić wywiadu z nim. Gdy dostaje propozycję od Tomasza Lisa, odpowiada „do burdeli nie chadzam”.

W sumie, w tym roku kampania zdaje się wyjątkowo i boleśnie idiotyczna. Nie mam poczucia, że dostosowano ją do poziomu intelektualnego wyborców – a nawet jeśli, to przecież przykład idzie z góry. Nie trzeba sięgać dna, a potem robić w nim odwiertów. Nie dziwi mnie jednak, że przy tak żenującym poziomie rywalizacji, Barbara Nowacka, nie mająca de facto do powiedzenia nic konstruktywnego, wydaje się osobowością polityczną wielkiego formatu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. ,,Gdy dostaje propozycję od Tomasza Lisa, odpowiada „do burdeli nie chadzam”.,,- gdyby chadzał , to wiedziałby , że kiedy w burdelu jest burdel , to zmienia sie personel nie firanki

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…