Site icon Portal informacyjny STRAJK

Jak Australia trakuje uchodźców? W obozie na Nauru dziecko prowadziło strajk głodowy

12-letni Irańczyk został wraz z rodziną przetransportowany do szpitala po 19-dniowej głodówce. Chłopiec protestował, bo australijskie władze chciały zostawić jego ojca w koszmarnym obozie na wyspie Nauru.

Dziecko trafiło do szpitala w Australii, dlatego, że na wyspie Nauru nie funkcjonuje żadna zaawansowana opieka medyczna. Stan zdrowia chłopca w ostatnich dniach uległ drastycznemu pogorszeniu. Według „The Guardian”, rząd w Canberze został zmuszony do podjęcia decyzji o przeniesieniu irańskiej rodziny na kontynent, po tym jak całkiem realna stała się śmierć głodowa młodego uchodźcy w warunkach urągających ludzkiej godności.

Wcześniej Australijska Straż Graniczna (Australian Border Force – ABF) konsekwentnie odmawiała przetransportownia całej rodziny do kraju, wyrażając zgodę jedynie matce i chłopcu. Ojciec miał pozostać w obozie, w którym trójka spędziła ostatnie cztery lata. Właśnie dlatego dziecko, z własnej ponoć inicjatywy, przestało przyjmować pokarmy.

Fakt, iż australijskie władze dopuściły w ogóle do sytaucji, w której dziecko głoduje przez niemal trzy tygodnie, został uznany za wysoce oburzający przez środowiska medyczne i organizacje zajmujące się obroną praw człowieka. Rozmówcy brytyjskiego tytułu określają  takie postępowanie jako „nieludzkie”. Na ostrzu krytyki znalazła się również decyzja o rozdzieleniu rodziny, co „zaszkodziło dziecku”.

Wyspa Nauru, położonona niemal dokładnie na równiku, w zachodniej części Pacyfiku to straszne miejsce. Niewielki ląd jest w znaczniej części zdegradowany w wyniku wydobycia fosforanów, które zakończyło się w latach osiemdziesiątych. Od tego czasu lokalna gosodarka praktycznie nie istnieje, bezrobocie sięga 90 proc., a jedyne środki, jakimi dysponuje władza pochodzą od lokalnego hegemona – Związku Austalijskiego. Canberra urządziła na wyspie miejsce zsyłek dla uchodźców, którzy przybywają na kontynent w poszukiwaniu lepszego życia. Według Amnesty International, niemal jedna trzecia z 1200 zesłańców (w tym ok 130 dzieci) mieszka na stałe w namiotach. Pozostali – w blaszanych budach i kontenerach, w których temperatura sięga nawet 45-50 st Celsjusza. Uchodźcy zmagają się z ulewami i powodziami. Do prymitywnych sanitariatów ustawiają się codziennie gigantyczne kolejki. Opieka medyczna praktycznie nie istnieje. Przerażającym przykładem jest stomatologia, która ogranicza się do wyrywania zebów. Brakuje leków i czystych ubrań. Dzieci są narażone na stres i wegetacje w warunkach przepełnienia. Niekóre z nich moczą się do łóżek w wieku kilkunastu lat, inne odmawiają uczęszczania do nauryjskich szkół, w których spotykają się z szyderstwami i przemocą.

Australia na utrzymanie obozu przeznacza ponad pół miliarda dolarów amerykańskich rocznie. Na wyspę bardzo rzadko są wpuszczani dziennikarze i działacze na rzecz praw człowieka. Canberra celowo przyzwala na przecieki, aby straszny obraz wyłaniający się z opowieści odstraszał potencjalnych przybyszy z biednych krajów. Nauru ma być straszakiem.

Osoby przebywające w ośrodku detencyjnym na Nauru kolejno pozywają australijski rząd, domagając się azylu i możliwości rozpoczęcia normalnego życia na kontynencie. Większość procesów przed sądem federalnym kończy się korzystnymi dla nich orzeczeniami, jednak machina sprawiedliwości posuwa się bardzo powoli.

Exit mobile version