Co najmniej 14 zabitych i ponad 100 rannych. To bilans kolejnego uderzenia terrorystów z Państwa Islamskiego. Katalończycy są poruszeni, bo to pierwszy atak dżihadystów na ich terytorium. Wydawało się, że po odejściu Neymara nic straszniejszego nie mogło ich już spotkać. A jednak. Wczorajsza tragedia to wtargnięcie realności i prawdziwe nieszczęście – zarówno dla bliskich ofiar, jak i dla miasta generującego znaczą część dochodów z turystyki. Miasta, warto podkreślić niezwykle otwartego; prawdziwego torfowiska idei oddolnego zorganizowania, spółdzielczości, a także wielokulturowej przyjaźni. Barcelończycy, tak jak wcześniej mieszkańcy Paryża, Brukseli, Berlina, Londynu, Manchesteru i Sztokholmu będą odruchowo rozglądać się wokół siebie, zachwiane zostanie zaufanie społeczne. To nieuniknione, choć oczywiście, jako świadoma społeczność – zrobią wszystko, aby nadal żyć po swojemu – nie pomagać terrorystom w realizacji ich głównego celu – zaszczepienia strachu i nienawiści pomiędzy ludźmi różnych wyznań i kultur.
Państwo Islamskie odpala bomby, nakazuje swoich wyznawcom rozjeżdżać zwykłych ludzi ciężarówkami, dźgać ich sztyletami w miejscach publicznych, po czym wygłasza komunikat, że wykonana została egzekucja z woli Allaha. Dlaczego? Drugim celem, oprócz zastraszenia mieszkańców Starego Kontynentu, jest wywołanie reakcji nienawiści do żyjących w Europie wyznawców islamu oraz wpłynięcie na zwiększenie agresji skrajnej prawicy w stronę muzułmanów oraz migrantów. Największymi sojusznikami dżihadystów nie są jednak grupki akolitów radykalnych imamów w Londynie czy Molenbeek. Głównymi wykonawcami ich planu są bojówkarze radykalnej prawicy i ruchów antyimigranckich, którzy napadają na obywateli o śniadym kolorze skóry, nawołują do deportacji muzułmanów, palą hotele dla uchodźców, urządzają wielogodzinne seanse nienawiści w centrach miast; przekonują, że za wszystko odpowiada islam jako nowe zło, zagrożenie dla cywilizacji, ideologia najeźdźców. To dokładnie to, o co chodzi IS – rozpalenie wojny pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami.
Takich pożytecznych idiotów nie brakuje również w naszym kraju. Właściwie to widzimy ich w najwyższych strukturach państwa. Wódz mówi o pasożytach przenoszonych przez uchodźców, minister od spraw wewnętrznych z wyrozumiałością odnosi się do emocji linczu, a europoseł świętuje na Facebooku ostrzelania statku niosącego pomoc dryfującym po morzu rozbitkom. Ten ostatni jest symbolem moralnej degeneracji części polskiego społeczeństwa, które odmawia uchodźcom nie tylko pomocy, ale również cech ludzkich, kibicuje ich śmierci, cieszy się, gdy woda wyrzuca na brzegi Lampedusy czy Lesbos kolejne zwłoki. Przywódcy Państwa Islamskiego zacierają ręce wiedząc, że w Europie istnieją tacy Czarneccy, który podzielają ich wizję wojny totalnej, karabinów, patroli, segregacji, starć ulicznych i rosnącej nienawiści.
Da’isz to skrajna prawica islamu, mordująca przede wszystkim muzułmanów, odwołująca się do najbardziej radykalnej i zwulgaryzowanej formy doktryny. Oni pragną wybuchów, rozlewu krwi i waśni wyznaniowych, podobnie jak skrajna prawica europejska, która na straszeniu islamem jako głównym wrogiem zbija polityczne korzyści.