Co myślą młodzi Polacy o roli państwa i gospodarki? To pytanie zadali sobie dr Jan Czarzasty i dr hab Adam Mrozowicki, autorzy książki „Oswajanie niepewności”. Z ich pracy wyłania się obraz chaosu i sprzecznych oczekiwań. Obywatele w wieku 18-30 w zdecydowanej większości popierają zasadę wolnej konkurencji, chcą likwidacji większości podatków oraz zniesienia powszechnego systemu ubezpieczeń, a zarazem oczekują od państwa regulacji cen, bezpłatnych usług publicznych, interwencjonizmu gospodarczego i zapewnienia płacy minimalnej.

Opracowanie ukazuje nam się nie tylko tło zachowań wyborczych i postaw społecznych, ale również dominujący profil psychologiczny młodego Polaka u schyłku drugiej dekady XXI wieku – liczącego na wsparcie, a zarazem niechętnego do dzielenia się swoim; oczekującego zapewnienia bytowej podstawy, a jednocześnie podważającego sens istnienia instytucji koniecznych do jej zagwarantowania. Solidarność jest dla niego fajna tylko wtedy, gdy on jest jej beneficjantem,

Mamy do czynienia z widoczną popularnością kilku ideologicznych sloganów. Pochwała prywaciarstwa i umiłowanie mechanizmów rynkowych to efekt trzydziestu lat intensywnego prania mózgu. Nie tylko w szkołach, gdzie na lekcjach przedsiębiorczości leseferystyczna wykładnia polityki gospodarczej jest przedstawiana jako jedyna dopuszczalna. Takie postawy rodzi przede wszystkim doświadczenie dorastania i życia w społeczeństwie kapitalistycznym. Króluje myślenie o własnym rozwoju jako formie zarządzania, którego celem jest przyszły zysk. To sprawia, ze logika rynkowa kolonizuje kolejne obszary życia – studia służą zdobyciu kwalifikacji do sprzedania na rynku, więzi społeczne- dotarciu do zawodowo obiecujących kręgów. No i przecież trzeba pomyśleć o związku, który przysłuży się karierze.  74 proc. młodych jest przekonanych, że wolny rynek jest najlepszą formą redystrybucji zasobów społecznych, bo sami doświadczają urynkowienia na wielu poziomach życia. Taki świat wydaje im się jedynym z możliwych. Dzisiejszy 30-latek urodził się w roku 1990. Nie zaznał jako dorosły człowiek nawet tych słynnych najtinsów, kiedy proces formowania kapitalistycznego Polaka napotykał jeszcze na wcześniejsze formy, jego wpływ na myślenie, zachowania, więzi i marzenia nie był tak dominujący jak obecnie.

Młodzi Polacy uważają, że władza szefa w miejscu pracy nie podlega dyskusji. Jedynie 4 proc. jest zdania, że pracownik powinien mieć wpływ na zarządzanie przedsiębiorstwem. W zasadzie zdziwiłbym się, gdyby wskaźnik ten był wyższy. 30-latek we współczesnej Polsce nie ma pojęcia czym jest pracownicza partycypacja, bo nigdy w czymś takim nie uczestniczył, a najpewniej również o niczym podobnym nie słyszał.  Wie za to doskonale czym jest umowa, którą można rozwiązać z dnia na dzień oraz przełożony, którego polecenie należy wykonać.

ZUS jest zły, bo wszyscy wieszają na nim psy. Od polityków po kolegów z pracy. W powszechnej znajomości publiczny ubezpieczyciel funkcjonuje jako potwór pochłaniający ciężko zarobione pieniądze i stawiający sobie pałace za naszą krwawicę. Najsilniej słyszalną narracją o ZUS jest ta Korwina i Gwiazdowskiego – zlikwidować, sprywatyzować. A podatki radykalnie obniżyć, bo przecież podatki to okradanie pracowitych i zaradnych.

Większość młodych Polaków nie rozumie, że kasa z ZUS i podatków jest przeznaczana na cele, które mieszczą się bardzo wysoko w ich hierarchii potrzeb – zasiłek chorobowy, bezpłatna edukacja i ochrona zdrowia czy transport publiczny, możliwie jak najtańszy. Nie zmienia to jednak faktu, że młodzi Polacy, mimo że mocnych wpływów neoliberalnej indoktrynacji, wyrażają swój swoje potrzeby na pewnym poziomie racjonalności. Większość popiera płacę minimalną oraz kontrolę cen, bo właśnie wypłata i zapłata w sklepie przemawiają najbardziej sugestywnie. Tak jakby przez ideologiczne okulary przebijały się promienie świadomości.

Młodzi Polacy nienawidzą ZUSu, kochają niskie podatki i uważają, że wsparcie należy się przede wszystkim prywatnym firmom, bo nie znają innej opowieści o wyrażeniu krytyki stanu obecnego. Narracja serwowana przez Partię Razem – akcentująca sprawiedliwą redystrybucję podatkową i jej związek z wysokiej jakości usługami publicznymi, czy bardziej odważna, którą tworzymy na Portalu Strajk – stawiająca w centrum kategorię walki klasowej, to nowy język, wywołujący wciąż spory opór społeczny.  Nie pozostaje jednak nic innego jak konsekwentnie uczyć Polaków – młodych i starszych gramatyki, za pomocą której będą mogli w spójny i co najważniejsze – zgodny z własnym interesem sposób wyrażać swoje pragnienia.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
    1. Doczytałem, że „najntisy”to w potocznej gwarze lata 90 XX wieku, autor użył słowa „najtinsy” pomijając po „naj” literę n. Przyznaję, że pierwszy raz spotykam takie słowo.
      Pozdrawiam.

  1. Przedmiot „podstawy przedsiębiorczości” wprowadził do szkół rząd Leszka Milera w 2002 roku, a ministrą edukacji była wówczas Krystyna Łybacka z LSD.
    Oczywiście, dzisiejsze SLD-o, pardonsik „Nowa Lewica” nie ma nic wspólnego z tamtymi czasami, jest nowoczesne, progresywne i ,na pewno. odwróci wszystko co spieprzyło w przeszłości na wprost przeciwne.
    A kto twierdzi inaczej lub tylko nie wierzy, ten faszysta.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…