Site icon Portal informacyjny STRAJK

Jak PiS buduje nienawiść do Unii. Przypadek programu Studio Polska

W ostatnią sobotę po raz drugi byłem gościem programu Studio Polska w TVP. Kiedy zapowiedziałem swój występ na Facebooku, posypały się ostrzeżenia od znajomych. „Ten program to istne szaleństwo, nie przebijesz się ze swoim przekazem, zostaniesz zagłuszony, choćbyś mówił prawdę i nie wiadomo jak się starał” – napisała osoba w prywatnej wiadomości. Inni wskazywali, że powinienem koniecznie zabrać ze sobą grupę znajomych, posadzić ich za swoimi plecami, aby zagłuszali przybocznych przekrzykiwaczy prawicowych przeciwników. Nie wziąłem tej rady do serca. Przecież zaproszenie dotyczyło występu w telewizji, a nie kibolskiej ustawki.

Temat odcinka brzmiał „Dokąd zmierza Unia Europejska?”. Bardzo ważny i niezwykle ciekawy. W końcu dyskusja nad modelem społeczno-gospodarczym wspólnoty jest potrzebna jak nigdy. Nabrzmiałym i jątrzącym problemem jest deficyt demokracji w obrębie mechanizmów podejmowania decyzji w UE. Unia stała się ciałem zespolonym z interesem wielkiego kapitału i międzynarodowej finansjery, czego dowodem jest narzucenie Grecji drakońskiego planu oszczędności budżetowych, wbrew demokratycznej woli tamtejszego społeczeństwa. Realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa konsumentów i suwerenności gospodarczej są forsowane przez brukselską oligarchię umowy o wolnym handlu –  podpisana niedawno mimo potężnego oporu społecznego CETA, czy będąca w fazie projektu TTIP. Problemem jest również dominacja francusko-niemieckiego duetu, polityka segregacji społecznej względem uchodźców czy bezradność unijnego projektu integracji wobec kontrującej go fali nacjonalizmu – potwora, który doprowadził już do tragedii dwóch wojen światowych, a obecnie znów podnosi łeb z politycznej trumny.

O tym wszystkim zamierzałem powiedzieć widzom TVP. Niestety, rzeczywistość potwierdziła słuszność pesymistycznych wizji moich znajomych.  Mimo, ze oficjalne motto programu Studio Polska brzmi „Szukamy punktów wspólnych”, jego realną funkcją jest szczucie i wywoływanie nagonki. Obiektem ataku była tym razem Unia Europejska. Kontekst był oczywisty. PiS przerżnął sromotnie batalię z Donaldem Tuskiem w Brukseli, dyplomacja dobrej zmiany poniosła klęskę i doprowadziła do, być może trwałej, marginalizacji naszego państwa we wspólnocie. Polska jawi się jako niesforny awanturnik na spokojnym przyjęciu – rozjuszony osobistą nienawiścią do jednego z gości, ale tak pijany, że nie potrafi nawet wywrócić stołu. Rząd „dobrej zmiany” rozpaczliwie próbuje narzucić społeczeństwu inną interpretację brukselskiej klęski. Używa do tego swojego głównego narzędzia propagandowego – telewizji publicznej.

W ostatnim Studio Polska za prawdę robiły teorię spiskowe, a wszelkie próby sprowadzenia dyskusji na racjonalne tory były torpedowane przez awanturujących się gości, ustawionych na trybunach krzykaczy i współprowadzącego program Jacka Łęskiego. Czego można było się dowiedzieć od posłusznych wobec „dobrej zmiany” gości Studio Polska? Przede wszystkim tego, że największym problemem Unii Europejskiej jest Donald Tusk. Według red. Semki został on wybrany jako „kandydat niemiecki”, co jest oczywistą kalką języka propagandowego biura prasowego z Nowogrodzkiej. Reelekcja Tuska odbyła się przy niedopuszczeniu do głosowania kontrkandydata – Jacka Saryusza-Wolskiego, co jest oczywistym antypolskim spiskiem europejskich elit.  Od mniej więcej 20 minuty programu nie pozwolono mi dokończyć żadnej wypowiedzi. Zagłuszani byli również siedzący obok mnie Sebastian Gajewski z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego oraz Ewa Sufin-Jacquemart z Zielonych. Łęski z pasją cenzora bronił natomiast tez prawicowych gości – Piotra Semki, Miriam Shaded i kilku innych, równie pięknych umysłów. Im wolno było mówić długo, a próby sprostowania głoszonych kłamstw kończyły się interwencją porządkową prowadzącego. Kiedy ośmieliłem się zwrócić uwagę na nierówny podział czasu danego stronom na wypowiedzi, red. Łęski odparł: „musi pan nauczyć się z tym żyć”. Taki właśnie jest program Studio Polska – awanturniczą farsą, kpiną z debaty publicznej, obłokiem chaosu, z którego wyłania się wykoślawiony obraz rzeczywistości.

 

Exit mobile version