Coraz więcej ludzi w Polsce rozumie czym w gruncie rzeczy jest reprywatyzacja i ciasno z nią związane tragedie lokatorów, pozbawianych dachu nad głową, często w sposób nie tylko bezprawny, ale przede wszystkim urągający podstawowym zasadom społecznym. Musiały minąć dziesięciolecia, by wyrzucanie często starych, chorych i całkowicie bezbronnych mieszkańców na ulicę zaczęło być odpowiednio oceniane przez system sprawiedliwości i, co nie mniej ważne, kompromitacją społeczną. Mówiąc inaczej, sztandar świętego prawa własności przestał być parawanem dla bandytów. Ale żeby tak się stało działacze lokatorscy musieli spędzić setki godzin na klatkach blokując nielegalne eksmisje, dawać się szarpać policji, być bici przez zbirów wynajętych przez kamieniczników. Za przeciwstawienie się niesprawiedliwości płacili tez życiem. Tak jak Jolanta Brzeska, której 10 rocznica śmierci mija 1 marca. Ona sama i jej śmierć stała się symbolem walki o praktyczna realizacje hasła „Mieszkanie prawem, nie towarem”. Brzeska zginęła okrutna śmiercią – spalona żywcem na obrzeżach wielkiego miasta, którego ludzi, pozbawianych dachu nad głową broniła. Ci wszyscy, którzy próbowali przedstawić jej tragiczną śmierć jako „nieszczęśliwy wypadek”, „samobójstwo” czy inne bzdury zostaną kiedyś za to rozliczeni po sprawdzeniu, czy kierowała nimi tylko głupota czy też inne motywy zasługujące na szczególne potępienie. Jolanta Brzeska zasługuje na to, by wyjaśnić okoliczności jej śmierci, znaleźć winnych zabójstwa i mocodawców.

Słusznie zatem Lewica w Sejmie zaproponowała uchwałę, która oddawałaby cześć Jolancie Brzeskiej i wszystkim ofiarom reprywatyzacji. Cześć – tylko tyle i aż tyle. Uchwała miałaby zostać przyjęta przez aklamację.

Platforma Obywatelska jako jedyna, jak pisze na swoim profilu w FB posłanka Lewicy, Magdalena Biejat, złożyła sprzeciw wobec tego wniosku. Platforma Obywatelska nie mogła już wyraziściej pokazać, jak bardzo jest związanym z niesprawiedliwością, wyzyskiem i krzywdą ludzką ugrupowaniem. I to przecież nie dlatego, że są w niej sami okrutnicy i politycy pozbawieni empatii, choć tego wykluczyć się nie da. Nie, oni po prostu funkcjonują na służbie ustroju, który bez niesprawiedliwości, wyzysku i krzywdy ludzkiej obejść się nie może, bo stanowią one jego filary. Głosują więc przeciw upamiętnieniu człowieka, który oddał życie za wartości, które są im zupełnie obce. To pogorzelisko ze szczątkami spalonej działaczki lokatorskiej powinno śnić się im co noc.

Lewica projekt upamiętnienia Jolanty Brzeskiej złożyła w zwykłym trybie, co oznacza, że będzie nad nim toczyła się dyskusja. Obywatele powinni z ogromna uwaga przysłuchiwać się tej debacie. Ci którzy dzisiaj głosowali przeciwko upamiętnieniu Jolanty Brzeskiej mają jeszcze chwilę czasu, żeby zastanowili się, po czyjej są stronie i jakimi są ludźmi. Warto zapamiętać, jakich argumentów użyją ci posłowie, którzy zechcą tę uchwałę odrzucić. To pomoże zrozumieć, kto jest kim.

P.S. Dziś dotarła wiadomość, że KO zrobiła krok w tył i przestała sprzeciwiać się proponowanej przez Lewicę uchwale dotyczącej Jolanty Brzeskiej i ofiarom reprywatyzacji. Uchwała została przyjęta tak, jak tego domagała się Lewica: przez aklamację. Dobrze, że Ko wycofała swój bezsensowny sprzeciw, źel, że w ogóle się nad tym zastanawiała.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…